Rozdział 13
Wszystko wokół ucichło, oprócz naszych przyśpieszonych
oddechów. Jego głęboka zieleń skrywała to samo zaskoczenie, które kryło się
również w moich oczach. Zatapiałam się w nich, nie mogłam odwrócić wzroku. Jego
słowa mnie obezwładniły. Traciłam kontrolę i każda emocja zobaczona u niego,
sprawiała, że zapomniałam o tym, że powinnam go nienawidzić. Czułam tylko
pragnienie. By poczuć smak jego ust. Poczuć jego mokre pocałunki na moim
rozgrzanym ciele. Czuć go całego. Dostrzec resztki naszej miłości skrywanej w
sercach. Pragnęłam go całego. Chciałam uwierzyć w słowa, którymi wyznał mi
miłość.
Przycisnął bardziej swoje ciało do mojego, pokazują, jak
desperacko potrzebował mojej bliskości. Byliśmy częścią swoich koszmarów i jedyny
ratunkiem na wydostanie się z nich. Cierpiał równie mocno, jak ja. Rozumiałam teraz,
że patrząc na mnie, widział obraz straty swoich rodziców i równie mocno
nienawidził siebie, za kochanie mnie. Oboje kochaliśmy się i nienawidziliśmy
tego. Nie umieliśmy ze sobą żyć, ale nie mogliśmy przetrwać osobno.
Przegrałam tę bitwę. Przymknęłam powieki i delikatnie
musnęłam jego ust swoimi. Na brak odpowiedzi, otworzyłam i napotkałam jego
głęboką zieleń, która błyszczała pożądaniem. Toksyczność naszych uczuć wypalała
nas od środka.
Naparł gwałtownie na moje usta. Pogłębiłam pocałunek i
pozwoliłam rosnąć uczuciu przyjemności. Narkoman dostał swój narkotyk.
Wplątałam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam. Cicho jęknął w moje
usta i wzmocnił uścisk na moich biodrach, aby przysunąć mnie bliżej. Nasze
ciała stykały się ze sobą jak dwa dopasowane puzzle. Spragnione swojego dotyku,
nasze języki zachłannie toczyły walkę. Językiem badał każde moje miejsce, jakby
po pierwszy mnie całował. Ścisnął moje
pośladki i uniósł do góry. Oplotłam nogi wokół jego pasa. Nie odrywając ode
mnie ust, zaczął prowadzić nas w stronę kanapy. Rzucił mnie na nią i po chwili
był już nade mną. Poczułam dreszcz przyjemność wzdłuż całego ciała, gdy zaczął
pocałunkami schodzić na szyję, a jego ręce błądziły pod moją bluzkę. Cichy jęk
uciekł z moich ust, znalazł mój czuły punkt za uchem. Przymknęłam powieki z
rozkoszy.
Ciemność.
Oni. Strzał. Martwe spojrzenia. Ich krew na moich rękach.
Gwałtownie otworzyłam oczy i zaczęłam szybko oddychać.
Ułożyłam ręce na jego torsie i odepchnęłam do siebie. Niespodziewany takiego
ruchu, poleciał do tyłu i umożliwił mi wyrwanie się z jego uścisku. Szybko
wstałam z kanapy i pobiegłam na drugi koniec pokoju. Zaczęłam cała się trząść.
Poczułam strach, jak tylko zaczął do mnie podchodzić z dezorientowanym
spojrzeniem.
- Nie zbliżaj się – szepnęłam, a mój głos się załamał.
Moje słowa go nie zatrzymały. Stanął tuż przede mną.
Powoli uniósł dłoń i palcami przejechał po moim policzku. Zesztywniałam na jego
dotyk.
- Nie płacz – szepnął, prawie niesłyszalnie.
Opuszkami ścierał wszystkie moje łzy. Nawet nie
wiedziałam, że zaczęłam płakać. Nie kontrolowałam swojego ciała i umysłu, który
wciąż odsłaniał mi tę scenę. Odepchnęłam jego ręką, wyminęłam i zaczęłam biec
po schodach na górę. Wpadłam na pierwsze drzwi, które zauważyłam. Otworzyły się
pod moim ciężarem i wleciałam do środka. Szybko je za sobą zamknęłam i
przekręciłam klucz. Odwróciłam się w stronę pokoju i wybuchłam niekontrolowanym
szlochem. Odsunęłam się po drzwiach na podłogę. Czułam, jakby każda cząstka w
środku rozrywała mnie na pół. Zabierała mi oddech, jakbym miała pętelkę wokół
szyi. Dłońmi szarpałam za włosy, czując ból fizyczny. Chciałam przestać czuć
ten psychiczny. Gwałtownie zamrugałam, gdy obraz przez łzy, nagle zmieniał się
na coraz ciemniejszy. Panika zaczęła ogarniać moje ciało, gdy usłyszałam za
drzwiami krzyki. Nie mogłam ich zrozumieć, coraz mniej wyraźniej słyszałam. A w
końcu cisza zapadła, a moje powieki opadły.
Wzdrygnęłam się na zimno, które wybudziło mnie ze snu. Co
się stało? Musiałam zemdleć. Przez chwilę siłowałam się, aby otworzyć oczy,
które uparcie próbowały zostać zamknięte. I od razu pożałowałam tej decyzji.
Wścibskie światło padało wprost na moje zaspane oczy. Z grymasem przekręciłam
się na drugą stronę. Zaciągnęłam się powietrzem i zmarszczyłam brwi, jak tylko
doszło do mnie słodki zapach. To na pewno nie był zapach Harry’ego. Udźwignęłam
się na łokciach i rozejrzałam po pomieszczeniu. Dlaczego byłam w pokoju Jen?!
Leniwie wstałam z łóżka. Podeszłam do lustra i znów, to
był zły pomysł. Wyglądałam strasznie. Wygładziłam palcami podwiniętą bluzkę,
która musiała podwinąć się przez sen. I wtedy zobaczyłam małe drobne czerwone
plamki na materiale. Zesztywniałam i uniosłam bluzkę wyżej, aby przyjrzeć się
temu bliżej. Przejechałam palcem i okazało się, że plama była świeża. Następnie
powoli musnęłam ciecz na placu językiem i wzdrygnęłam się na smak krwi. Co do
cholery się działo?
Zaniepokojona szybko zbiegłam po schodach i zignorowałam
zawroty głowy. Wbiegłam do kuchni i odetchnęłam z ulgą. Jen odwróciła się, gdy
wyczuła moją obecności i posłała mu uśmiech.
Chciałam spokojnie usiąść przy stole, gdy okrutna myśl
przeszła mi przez myśl.
- Zabiłaś Harry’ego?
Jen zaśmiała się głośno i tym samym wprowadziła mnie w
kompletną dezorientację.
- Nie. Niestety nie – odparła i skrzywiła się złośliwe.
Wywróciłam oczami i ukryłam przed nią ulgę, którą
poczułam na jej słowa.
- Więc co się stało? -
usiadłam przy stole.
- Zemdlałaś – westchnęłam zirytowana na jej pojedyncze
słowa – No już mówię co dalej.
Podsunęła mi talerz z kanapki pod nos i herbatę, a potem
zajęła drugie miejsce.
- Chciałam cię odwiedzić i poszłam do twojego domu.
Oczywiście ciebie nie było. Pomyślałam, że jesteś u tego debila i się nie
myliłam. Ale, że jest tępym dupkiem, to nie otwierał drzwi, gdy dzwoniłam. Potem
usłyszałam, jak krzyczał twoje imię i się przeraziłam, więc zaczęłam bardziej
się dobijać. No zobacz moje zdrapane kostki przez to tłuczenie – wyciągnęła
dłoń w moją stronę. Spojrzałam na nią wymownie – No dobra, więc moje kostki nie
zdarły się na marne, ponieważ zirytowany otworzył drzwi i jak tylko mnie
zobaczył, chciał mi nimi trzasnąć przed nosem. No, ale ja spytana diablica
wcisnęłam nogę. I też mnie boli. Chcesz
zobaczyć? – zapytała. Nie wierzyłam w nią – Nie to nie – dodała na moją minę –
Wepchnęłam się do środka, w nosie miałam jego wściekłe spojrzenie. Ale potrafi
być przerażający. No i po wielu przezwiskach powiedział mi, że zamknęłaś się w
pokoju i nie chcesz otworzyć drzwi. Myślałam, że jak usłyszysz, że to ja to
otworzysz drzwi, ale nawet nie pisnęłaś słówka i mnie przestraszyłaś. A ten
debil jest naprawdę głupi i nie pomyślał, żeby wejść przez okno. To nic, że
zamknęłaś się na drugim piętrze. Romeo wdrapał się po drabinie i cię wyniósł.
No i jak otworzył drzwi, to cię zabrałam.
- Tak po prostu zabrałaś?
Spytałam, nie wierząc w jej słowa. Harry nie pozwoliłby
na to.
- Po godzinie kłótni z nim – dodała już skruszona –
Kłócił się, że zostajesz u niego i bla bla bla. Wygrałam i nas odwiózł. Nie
oszczędził gróźb, że jak tylko ci się coś stanie to tego mocno pożałuje.
Pokazałam mu fakera i chyba go doprowadziłam do granicy wytrzymałości. A to
peszek – mówiła niewinnym głosikiem.
Zaśmiałam się na jej słowa, ale jak tylko pomyślałam, w
jaki stanie Harry był przez nią, szybko przestałam.
- Dlaczego mam na sobie krew? – przypomniałam sobie, co
było powodem mojego małego zawału przed chwilą.
- No jak mówiłam ten największy idiota świata, zamiast
zabrać coś ze sobą do rozbicia szyby, rozbił ją łokciem i zranił sobie całą
rękę. Musiał ci pobrudzić jak cię wziął na ręce. Debil. A ty jak się
czujesz?
- Skołowana. I stało się coś. Dużo się wydarzyło, ale
zanim ci to powiem, potrzebuje wódki.
Przytaknęła i zaczęła szukać po szafkach naszego
dzisiejszego ukojenia. Tylko ta chwila, by o wszystkim zapomnieć.
Straciłam rachubę czasu i ilość wypitego alkoholu. Język
mi się plątał, gdy próbowałam wyżalić się Jen, jak to wszystko było cholernie
trudne. Nie wypiłam tyle, aby stracić świadomość. Połowę tego wypiła Jen,
której wciskałam butelkę, aby uspokoić jej nerwy po tym, jak wyznałam prawdę. Z
pewnością, gdyby była w stanie, chciałaby złożyć wizytę Harry’emu.
Nawet głupie upicie się nie poszło po mojej myśli i
zamiast zabić wszystkie emocje, odczuwałam je jeszcze bardziej.
- Muszę iść – wstałam z kanapy – się pożegnać – dodałam
na jej zdziwioną minę – to chyba ten czas.
Nie byłam pewna czy był. Mogłam tam wejść i stanąć przed
ich grobem. Powiedzieć jak bardzo tęskniłam. I to nie miało nic wspólnego z
pogodzeniem się.
Pożegnałam pijaną Jen i zabierając kolejną butelkę wódki
ze stołu, wyszłam na dwór. Rześkie powietrze buchnęło w moją czerwoną twarz i
lekko mnie ożywiło. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę starego cmentarza. Po
drodze zastanawiałam jakie słowa byłby odpowiednie. Czy w ogóle one istniały.
Nie zwracałam uwagi na mrok panujący dookoła. W stanie
trzeźwym przeraziła by mnie. Choć od kilku ostatnich dni ciemność kojarzyła mi
się tylko z nim. Jego oczy skrywały mroczność. On sam nosił chłód. Nigdy nie
dało się przewidzieć, co za chwilę zrobi. Wszystko sobie skrywał tak jak
ciemność. Nigdy nie wiesz, co się za nią kryje.
Stanęłam przed wejściem do cmentarza. Momentalnie łzy
zaczęły zbierać się w moim oczach. Coś znów mnie hamowało przed pójściem dalej.
Zmęczona tym uczuciem upadłam na ziemie i usiadłam po turecki pomiędzy dwoma
słupkami furtki.
Odkręciłam zakrętkę i przechyliłam butelkę do ust. Nie
reagowałam już na jej gorzki sam. Z każdym łykiem traciłam kontrole i kochałam
to. Odchodziło wszystko, co mnie dręczyło. Ból w sercu i niewiedza. Myślałam,
że gdy poznam wszystkie odpowiedzi, będzie łatwiej. A zamiast tego stało się
jeszcze trudniejsze. Jego słowa… nie potrafiłam w nie uwierzyć, ale gdy je
wypowiedział, poczułam szczęście. Radość, że nie byłam mu obojętna. Tylko coś
to zmieniało? Miłość miała dla mnie inne znaczenie. Była bezgraniczna.
Definicje miłości widziałam w swoich rodzicach.
Każdego dnia patrzyłam na ich szczęście. Jak małymi
drobiazgami dawali sobie radość. Każda kłótnia nie była ich powodem
zniszczenia, ale wzmacniała ich. Każdy zły dzień poprawiali tylko byciem przy
sobie. Wystarczyło, że poczuli swój dotyk. Jeden uścisk, a uśmiech gościł na
ich ustach. Walczyli każdego dnia o siebie. Przetrwali lata i dzięki prawdziwej
miłość powstałam ja. Pokazali mi, jak wyglądała prawdziwa miłość.
Moja i Harry’ego taka nie była. Jego słowa nigdy tak
wiele nie znaczyły. A miłość nigdy nie była wystarczająco silna. Gdyby była,
powstrzymałaby jego pokusę zemsty. Wiedział, że to mnie zniszczy, ale i tak to
zrobił. Wiem czym była dla niego miłość? I jakim prawem po tym wszystkim
wmawiał mi, że wciąż mnie kochał. Rozbudził moje głupie serce i dał nadzieję,
że coś jeszcze dla nas istniało. Czy mogliśmy to pokonać i żyć ze sobą? Czy
mogliśmy przetrwać, żyjąc osobno? Bałam się, że nie. Ponieważ byłam tam sama i
mogłam uciec. A jednak zostałam.
Rzuciłam butelkę na bok i znudzona wyciągnęłam komórkę z
kieszeni. Bez namysłu weszłam w kontakty i znalazłam numer, którego powinnam
unikać. Zwalałam na to, że byłam pijana.
- Nelly? – odebrał po pierwszym sygnale.
- Harry? – zaśmiałam się wesoło.
- Jesteś pijana? Nelly, gdzie jesteś?
Wywróciłam oczami na jego nerwowy ton. Odetchnij. Luzik.
- Jestem… w stanie idealnym. Perfe- przerwano połączenie
– Ups…
Wybuchłam śmiechem i rzuciłam telefon obok. Zaczęłam się
kręcić razem ze światem, który mienił mi się w oczach. Natychmiast przestałam,
gdy mój żołądek się zbuntował i czułam, jak wszystko wracało. Wyprostowałam
plecy i ze zmrużonymi oczami, patrzyłam przed siebie w ciemność. Podskoczyłam
do góry, słysząc za sobą odgłos. Zaczęłam się śmiać ze swojej reakcji i
próbowałam przekręcić głowę na dźwięk
czyiś kroków. Nie utrzymałam równowagi i poleciałam do tyłu. Przed upadkiem
głową na beton uratowały mnie silnie ręce. Spojrzałam w górę, przypatrując się
zwisającej głowie nade mną.
- Czy ja cię znam? – szepnęłam cicho, by nikt nas nie
usłyszał.
- Wstajemy – odparł twardo mój towarzysz.
- Oh – westchnęłam – ten ochrypły głos – zaśmiałam się,
ale szybko śmiech zmienił się w grymas – Zrobiłeś hop – oskarżyłam go, gdy
gwałtownie poniósł mnie z ziemi i wziął na ręce – A teraz mój żołądek chce hop
– zaskamlałam. Harry natychmiast spojrzał na mnie przerażony – Żartowałam –
krzyknęłam jak tylko mdłości ustąpiły.
Niósł mnie do samochodu, jak złapałam w palce jego nos i
zaczęłam się nim bawić, wykręcając. Zachichotałam, gdy warknął. Zabrałam palce
i oplotłam jego kark. Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i zaczęłam dmuchać
powietrzem na jego szyję. Usłyszałam jego śmiech, na co szybko rozszerzyłam
usta w szeroki uśmiech. Harry się śmiał.
Otworzył tylne drzwi i położył mnie na siedzeniach.
Widząc, że chciał się odsunąć, mocniej zacisnęłam palce na jego karku.
- Nelly, puść mnie. Zamknij oczy i idź spać.
- Jeśli się położysz ze mną.
Wymamrotałam ledwo. Oczy zaczynały mi się zamykać.
- Jak dojedziemy do domu, to się położę.
Uśmiechnęłam się szeroko, nie podnosząc powiek.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.
Westchnął. Puściłam ręce i pozwoliłam mu się wycofać i
zamknąć drzwi. Po chwili usłyszałam warkot silnika i odpłynęłam.
Dobry, kociaki.
Nie wiem kiedy dokładnie następny, ponieważ w następnym tygodniu mam osiemnastki. W tym moja. Już czuję w żyłach, że będę w stanie przytomnym, więc mogę nie być zdolna do napisania rozdziału, więc cierpliwości kociaki cierpliwości.
Z pewnością wypiję za zdrowie najwspanialszych, najcudowniejszych czytelników pod słońcem ( to sie najebie). Love you xx
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO KOBIETO! DAWAJ SZYBCIEJ NOWY!
+ Zapraszam do siebie.
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Cieszy nas to że wypijesz za nas :*
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo mi się podobało . Kocham to :*
Czekam na nn z zniecierpliwieniem <3
lof,lof,lof,lof <3
Życzę Wenyyyy , Kociaku ty nasz ♥
Zarąbisty!!!:-*
OdpowiedzUsuńkocham jej przyjaciółkę :D jest mistrzowska :D
OdpowiedzUsuńa już myślałam, że będzie bzykanko :D a tu bum! chuj! :(
no ale trudno, poczekam jeszcze chwilę :(
wypij zdrowie moje :D wiem, że mnie kochasz :*
buziaki w pysiaki :*
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
OdpowiedzUsuńCudny<3
OdpowiedzUsuń+udanej zabawy! :)
dziękuje, na pewno będzie <3
Usuńasafsdgfjhgkljigvur zajebisty czekam na nexta :***
OdpowiedzUsuńAle mnie serce boli. Zabolało, bo ona jest pijana. A Harry się zaśmiał. To boli, bo między nimi tak nie ma, kiedy jest trzeźwa. A bardzo bym chciała, żeby tak było. Piękny rozdział, wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia <3
UsuńJesteś nienormalna, naprawdę! Jak mogłaś to zrobić? Oni mieli iść do łóżka, pogodzić się i żyć długo i szczęśliwie, wiesz? Boże, serio jestem wściekła. Chyba będę musiała przeprowadzić z tobą poważną rozmowę! Bój się ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest kgljdfkjdhjgf <3 Kocham go *.*
OMG, takie piękne sceny i pijana Nelly, rany bomba!
Podoba mi się Nelly po pijaku. Jest taką przylepą i okazuje miłość dla Harry'ego. Wow, to jest niesamowite, wiesz? Chciałabym, ale byli cudowna parą, która kocha się bezgranicznie i mogą nawet prowadzić razem brudny interes, ale chcę, aby byli szczęśliwi. Zrobisz to dla mnie, proszę?
Wiesz jak bardzo mi na tym zależy :C
Jesteś niesamowita i życzę Ci, aby twoja gorąca 18 była jak najlepsza. Żeby spełniły się twoje najskrytsze marzenia, a dookoła Ciebie byli sami prawdziwi przyjaciele. Jesteś niesamowitą kobietką i nawet nie wiesz jak się cieszę, że miałam okazję Cię poznać <3 Kocham Cię <3
Pozdrawiam i życzę weny <333
Dziekuje kocie <3 Na pewno będzie najlepsza, w końcu to moja nie ? :D Hahahha , opowiem ci o niej, jak cokolwiek z niej zapamiętam :)
UsuńOooo boskie :) Już się nie mogę doczekać kolejnego...
OdpowiedzUsuńAgan :*
dreszczyk przyjemności na początku rozdziału gwarantowany. jeśli utrzymasz poziom do końca historii to zapowiada się na jedno z lepszych opowiadań ze Stylesem w roli głównej. czekam na zbliżenie tej dwójki możliwie jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńmasz rację, nie lubie spamu !
UsuńWitaaam! Normalnie kocham te opowiadanie, ale do rzeczy. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Avards. Gratulacje! Szczegóły znajdziesz tu: http://harry-styles-opowiadanie-by-kinss.blogspot.com/p/liebster.html
OdpowiedzUsuńChloe Wilson to siedemnastoletnia dziewczyna. Jest wolontariuszką w szpitalu w którym również pracuje jej mama. Pomaga również tacie w prowadzeniu jego sklepu. Czasami dorabia sobie w klubie jako barmanka.
OdpowiedzUsuńPewnego razu w klubie Heaven trafia na zbulwersowanego chłopaka o wielu tatuażach. Wydaje jej się być osobą niekulturalną i nie miłą. Czy gdy spotka go w innym miejscu i o innym czasie zmieni zdanie co do niego?
Chloe Wilson jako uczynna, skromna, pomocna dziewczyna
Harry Styles jako flirciarz, niekontrolujący swoich emocji oraz nieobliczalny chłopak.
Wszystko na http://afraid-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
Zapraszam!
świetny rozdział, czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńSlot Machines - Dr. McD
OdpowiedzUsuńThe most popular slot machines 과천 출장샵 in the 천안 출장마사지 United States. 양주 출장안마 that your favorite game was the Mega Moolah. Mega Moolah is a 제주 출장안마 card game, 포항 출장샵