Epilog
Siedziałam na krześle z nogami założonymi na nogach Louis’a.
Siedział naprzeciw mnie z całkowitą powagą na jego przystojnej twarzy. Moja
mina była taka sama. Nic tu nie było śmiesznego, toczyliśmy walkę na śmierć i
życie.
- Jeśli, odpowiesz poprawnie na pytanie, dostaniesz dwie
czekolady.
Przytaknęłam mu z powagą. Przełknęłam głośno ślinę i
skupiłam się.
- Dawaj. Jestem gotowa zabić za nie.
- Ekhm – odchrząknął – Według ciebie Louis Tomlinson
jest?
- Największym idiotą świata.
Nie musiałam zastanawiać się nad odpowiedzią.
Uśmiechnęłam się wrednie.
- Zła odpowiedź! – zmrużył oczy – Niall masz dwie
czekolady – krzyknął.
- Przecież odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zayn masz okazje uderzyć Nelly! Pozwalam ci.
Malik kilka sekund później wpadł do kuchni. Uśmiechnął
się do mnie przebiegle.
- Swędzą cię jaja, że chcesz w nie dostać?
Uniosłam na niego brew. Zaśmiał się pod nosem i unosząc
ręce w geście obronnym, wyszedł z pomieszczenia. Uśmiechnęłam się zadowolona.
- Zgłaszam przeciw – wskazałam na Louisa palcem –
Odpowiedziałam poprawnie.
- Dupa Jasia – pokazał mi język.
- Nie wiedziałam, że gustujesz w tyłkach facetów, ale nie
ważne. Twoim zdaniem, jaka jest poprawna odpowiedź?
- Jest najmądrzejszym, najprzystojniejszy, najsłodszym
facetem na ziemi.
Rozmarzył się koleś. Wybuchłam głośnym śmiechem. Zmrużył
na mnie gniewnie oczy.
- Trzeba było mówić, że mam kłamać.
- Harry! – krzyknął po pomoc. Zaśmiałam się głośniej – Bo
Nelly powiedziała, że jesteś słaby w łóżku.
Szybko przestałam się śmiać. Tym razem ja zmrużyłam
groźnie oczy, a on się zaśmiał. To już nie żarty. Ego Harry’ego wkraczało
niebezpiecznie do gry.
- Zabije cię i później zjem moje wygrane czekolady, a
teraz muszę uciekać.
Ostrzegłam go i wybiegłam z kuchni.
- Neeeeeellly! – usłyszałam gdzieś w domu krzyk
Harry’ego.
- Haaaaary! – odkrzyknęłam, śmiejąc się.
- Czekoooooolady! – krzyknął gdzieś Niall.
- Raaatunku! – po chwili było słychać krzyk Louisa.
Siedziałam na bacie kuchennym, machając nogami. Zajadałam
się chipsami. Dzisiaj doskwierała mnie wyjątkowo nuda. Nikt nie chciał ze mną
spędzać czasu. Wszyscy mieli mnie dość. Ego Harry’ego obraziło się na mnie.
Owszem powiedział, że wybaczy mi, jak się z nim podzielę czekoladą, którą
dostałam od Niall ’a. I oczywiste, że się na taki warunek nie zgodziłam. Louis
okradziony z czekolad przyrzekł mi wiecznego focha. Bo niby to moja wina. Malik
zamknął się od godziny w swoim pokoju i nie chciał mnie wpuścić. Po ostatnim
razie, gdy zabrałam mu jego ulubiony lakier do włosów. Nie moja wina, że tak
ładnie pachniał.
Liam cały dzień by spał. Leżał na kanapie i oglądał
filmy. Jak zaczęłam mu dokuczać, schował się w swoim pokoju i poszedł spać.
Marudzić coś o szalonej kobiecie. Niall podzielił się ze mną jedną czekoladą, a
potem wywiał gdzieś na miasto. Nie chciał żadnego przypału i dlatego nie mogłam
z nim pójść. Takim sposobem zamulałam się i przez nich moje prawdziwe ja, nie
mogło pokazywać swojej wrednej natury i nie miałam kogo wkurwiać. To ja
powinnam strzelić focha!
Podniosłam głowę, zaciekawiona na kroki w przedpokoju. Z
uśmieszkiem zeskoczyłam z blatu i wyszłam z kuchni. Malik właśnie zakładał
swoje białej trampki.
- A gdzie pan się wybiera?
Zapytałam wesoło. Podeszłam do drzwi i oparłam się o nie.
Jednocześnie zagrodziłam mu wyjście.
- Nie twoja sprawa złodziejko lakierów – uśmiechnął się.
Ostatnie nasze relacje wyjątkowo się poprawiły. Nadal
wyzywaliśmy się. Tylko że dla żartów. Tak czy siak, nadal był skończonym
palantem.
- Jakbyś kupił brzydki, to bym go nie wzięła. To wszystko
twoja wina – wzruszyłam ramionami – A teraz mów jak na kazaniu. Gdzie idziesz?
Z kim idziesz? O której wrócisz? Co będziesz robił?
Wyprostował się i spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Przepuść mnie kobieto, zanim zgłupieje przez ciebie.
- Bardziej już nie możesz – posłałam mu uroczy uśmiech.
- Od ciebie to na pewno – odgryzł się – Mogłem wyjść
oknem. Gdzie Harry?
- Już mnie nie chce – wydęłam wargi w smutku – Nie waż
się odpowiadać, bo inaczej to będą ostatnie sekundy twojego pięknego życia ze
mną – dodałam widząc, że szykował się na wredną odpowiedź.
- Złaź mi z drogi zła kobieto. Spieszy mi się.
Złapał mnie za ramiona, podniósł do góry i odstawił na
obok.
- Kupisz mi czekoladę?
Krzyknęłam za nim, gdy szedł do samochodu.
- Nie.
- A dwie?
- Nie.
- Dobra, niech będzie dziesięć, skoro tak nalegasz.
Krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Nie miałam zamiaru ukrywać,
że właśnie przez tę piątkę odnajdywałam swój szczery uśmiech. Kochałam ich jako
moją rodzinę. Byłam szczęśliwą i jeśli będę miała okazję pokaże to całemu
świat. Nieważne co myśleli o nas. Rodzice chcieli dla mnie szczęścia. A ja
byłam szczęśliwa z nimi. Choć z dużą pustką w sercu przez brak kilku osób.
Drodzy
Rodzice.
Pisze
tutaj, ponieważ jestem daleko od miejsca, w którym mnie wychowaliście. Daleko
od miejsca w którym, zostało po was tyle wspomnień. Gdzie pamięć o was została
stworzona w kilku słowach na waszych grobach. Nigdy nie poznam tych słów. A
przede wszystkim piszę tu, bo trudno mi powiedzieć to na głos. A potrzebuję wam
to powiedzieć.
Jesteście
tak daleko, ale czuję każdego dnia, że czuwacie nade mną. Tak bardzo chciałabym
poznać wasze myśli. Usłyszeć, że wybaczacie mi wszystko. Nie wiem, czy jesteś
źli za to, że wybrałam życie przy Harrym. I przepraszam, jeśli to was boli.
Przepraszam, jeśli was zawiodłam, ale nie zrezygnuje z niego. Jeśli chcieliście,
abym ułożyła sobie życie to właśnie to robię. Z ludźmi, których kocham.
Mam
nadzieję, że gdy spotkamy się w niebie, weźmiecie mnie w swoje ramiona i
wybaczycie wszystko. Zawszę będę was kochać i nigdy nie zapomnę, w jaki sposób
zostaliście zabrani z tego świata… Przez kogo, ale to wy nauczyliście mnie
wybaczać. I dlatego modlę się każdego dnia, że kiedyś również mi wybaczycie.
Jestem
szczęśliwa mamo i tato. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zaznam, choć odrobinę
radości. I wiem, że wam też jest lepiej. Czuję waszą obecności i nigdy nie
pozwolę temu odejść.
Przyrzekam
walczyć o swoje życie, tak jak mnie nauczyliście. Przyrzekam dać wielką miłość
swojemu dziecku, jaką wy mi daliście. Przyrzekam, opowiedzieć im o cudownej
babci i cudownym dziadku. Przekaże im wszystkie wartości, których mnie
nauczyliście. Przyrzekam być szczęśliwa i nigdy więcej was nie zawieść. Jest tu
cholernie trudno. Życie wydaje się zbyt trudne, aby żyć godnie, ale zawsze powtarzaliście,
że jest ono piękne, tylko trzeba szukać tego w małych elementach życia. Wierzę
wam i dlatego odnajdę każde piękno. Każdy mały jego element z myślą, że to
wszystko dzięki wam. Choć tak bardzo boli wasza nieobecności, pokaże wszystkim,
jaką mam w sobie siłę, którą daliście mi waszą miłością. Obiecuję już nigdy was
nie zawieść i modlić się o wasz spokój.
Kocham
was tak mocno. I tak bardzo tęsknie. Tak bardzo to boli. Czekam na moment, w
którym znów będę miała was przy sobie.
Nelly.
Sięgnęłam po zapalniczkę. Podeszłam do okna i otworzyłam
jej na rozcież. Wydusiłam z siebie to, co dawano chciałam powiedzieć, teraz
musiałam pozwolić temu odejść. Musiałam pozwolić im odejść. Nauczyć się żyć bez
nich. Wierzyłam, że przy tej piątce wariatów mogłam to zrobić.
- Na zawsze w moim sercu.
Szepnęłam i podpaliłam kartkę. Gdy prawie cała spłonęła,
wypuściłam skrawek papieru. Ze łzami w oczach patrzyłam, jak wiatr uniósł ją ku
górze, by za chwilę mogła spaść na ziemie. Uśmiechnęłam się smutno i zamknęłam
okno. Wzięłam głęboki oddech.
Wszystko było dobrze.
Gotowa na kolejny wieczór przed telewizorem z chłopakami,
wyszłam z pokoju. Już słyszałam głośne śmiechy i zeszłam na dół z szerokim
uśmiechem. To były właśnie te małe piękne elementy.
Weszłam do salonu, a wszyscy spojrzeli na mnie z
przebiegłymi uśmieszkami. Czy to był moment, w którym dostane za wkurwianie ich
przez cały dzień?
- Musisz wyjść z domu.
Malik wstał z
kanapy i podszedł do mnie. Położył ręce na moich ramionach i zaczął popychać
mnie tyłem do drzwi.
- Chcecie się mnie pozbyć?
Krzyknęłam z szeroko otwartymi. Spojrzałam spanikowana na
Harry’ego, który wybuchł śmiechem wraz z resztą kretynów. I gdzieś w ich
śmiechach wyłapałam ten jeden. Zamarłam w miejscu i błagalnie spojrzałam na
Malika.
- Czy to…to
Nie mogłam dokończyć zdania. I nie musiałam, Malik
uśmiechnął się szeroko. Przytaknął i szepnął.
- Idź.
Odwróciłam się i podbiegłam do drzwi. Chłodny wiatr
uderzył w moje rozgrzane ciało, ale to się nie liczyło. Nawet łzy cieknące jak
oszalałe po mojej twarzy.
- Czy ja nadal żyję?
- Jeszcze raz mnie zostawisz, to będziesz martwa.
Jen się zaśmiała i schowała mnie w swoich ramionach.
Zaśmiałam się szczęśliwa i mocniej ją przytuliłam. Mamo i tato, właśnie
odnalazłam największe piękno. Miałam ją znów przy sobie. Miałam ich wszystkich.
- Przepraszam, przepraszam.
- Wybaczam – odsunęła się trochę – Lecz po jednym
warunkiem. Już nigdy nie pomyślisz, że mi kurwa będzie lepiej bez ciebie! Czy
ci do cholery ukradli mózg?!
- Gdyby mieli co kraść – wzruszyłam ramionami –
Przepraszam. Jak ty się tu znalazłaś? Kogo mam za to zabić?
Spojrzała na mnie groźnie, a potem usiadła na schodkach.
Zrobiłam to samo.
- Malik. Wrócił i wyciągnął mnie siłą ze szkoły. I spytał,
czy jestem mądra. Mądrzejsza od ciebie i dodał szybko, że nie powinnam
odpowiadać, bo obie jesteśmy głupie – wywróciła oczami – ale może jakimś cudem
mam trochę rozumu i nie pozwolę zniszczyć naszej przyjaźni. Powiedział, że o
taką trzeba walczyć do końca życia, pomimo każdego bólu.
Nie wierzę, że ten kretyn to dla nas zrobił. Byłam mu
cholernie za to wdzięczna. Nie zapomnę tego do końca życia i nigdy nie będę w
stanie mu się odwdzięczyć. Gdyby nie uwierzył w naszą przyjaźń, ona by
przepadła. Nie wróciłabym po Jen z głupią nadzieją, że było jej lepiej beze
mnie.
Cholera, teraz będzie mi trudniej go wyzywać.
- No kurde, a miał jechać po czekolady, a przywiózł
ciebie.
Uśmiechnęłam się do niej wrednie.
- Wolisz czekoladę bardziej ode mnie?
- No baaa.
- No i dobra – udała obrażona i wstała – Nie gadam z
tobą. Idę do domu.
Zaśmiałyśmy się obie.
- Jen? – wstałam i spojrzałam na nią – Jesteś tego pewna?
- Czego?
- Jestem poszukiwana za morderstwo. Mój chłopak się
poszukiwany za morderstwo. I nie zapomnijmy o reszcie bandy, która też jest
poszukiwana za morderstwo. Jesteśmy wszyscy uciekinierami. – wzruszyłam smutno
ramionami – Kochasz balet, a przy nas nie będziesz mogła pokazać światu swojego
talentu. Będziesz musiała zostać w cieniu tego marzenia.
- Nie potrzebuje tego, by cały świat we mnie wierzył.
Wystarczy, że ty wierzysz.
- Zawsze w ciebie wierzę – wyznałam – Nie uważasz, że
jesteśmy tak słitaśnie słodkie?
- Też tak myślę, suko.
- Spierdalaj pizdo.
Obie się zaśmiałyśmy i wróciliśmy do ciepłego mieszkania.
By zacząć życie, które przy tych osobach nie mogło być straszne. Miałam
wszystko najcenniejsze przy sobie i prędzej umrę, niż pozwolę komuś z nich
odejść.
- Nie ładnie tak pooglądać.
Usłyszałam szept. Zaśmiałam się cicho, a wielkie dłonie
oplotły mnie w biodrach. Oparłam głowę o tors Harry’ego i dalej patrzyłam na
widok, który był wyjątkowo uroczy, mocno zadziwiający i troszkę niepokojący.
Jen siedziała z Malik’iem na huśtawce. Siedzieli do nas tyłem, ale mogłam z
stąd zobaczyć szeroki uśmiech Zayn’a i Jen, która co chwile śmiała się, ale nie
złowieszczym wrednym śmiechem. Tym specjalnym, przeznaczonym dla jednej osoby.
Z zawstydzeniem i szczerością.
- Jeśli czekasz, aż zaczną się bić, to nie sądzę, że to
dzisiaj się stanie.
Zgodziłam się z Harry’m. Wyglądali jakby zamiar mieli się
pieprzyć. Podobało mi się, że ta dwójka widziała w sobie kogoś więcej niż
wrogów. Wszyscy wiedzieliśmy, jak nienawiść potrafiła zrodzić się w prawdziwą
miłość. Oboje zasługiwali na nią.
Przez kolejne minuty słuchaliśmy, jak oboje śmiali się z
dość kiepskich żartów Malik ‘a. Skurczybyk próbował ją poderwać, a ta cholera
piękna rumieniła się. Szczęśliwsza być
nie mogłam.
- Kurwa, Malik naprawdę nie chce jej zabić.
Harry stał zszokowany. Zachowywali się jak kosmici.
- Kurwa, Jen go naprawdę nie wyzywa.
Spojrzeliśmy na siebie i powiedzieliśmy w tym samym
czasie.
- I tak nie są lepsi od nas.
Zaśmialiśmy się i zostawiliśmy zakochańców samych. Harry
złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do naszego pokoju.
Trudno było opisać słowami szczęście. Łatwiej było je
sobie wyobrazić, niż naprawdę je poczuć. Ja miałam osoby, które sprawiali mnie
szczęśliwą. Wszystko wracało prawie do normy. Nie zapełnię pustki w sercu, po
śmierci rodziców, ale nauczyłam się żyć z nią. Nauczyłam się być szczęśliwa,
mimo tego bólu. To cierpienie zostało, ale każdy inny ból odszedł. Cały
niepokój. Ponieważ jak jeszcze nigdy byłam pewna, że Harry mnie nie zostawi. Że
już nigdy nie stracę przyjaciół. Byłam pewna po raz pierwszy w życiu, swojej
przyszłości. Odkąd weszłam do dorosłości, pierwszy raz nie chce by
teraźniejszość minęła. Nie chciałam umierać. Chciałam żyć. Żyć z nimi przy
boku. Bo to było i będzie piękne życie. Czułam wielką siłę, by być w stanie o
nie walczyć. Byłam szczęśliwa i to wszystko było moim szczęście,.
- Zapraszam.
Harry otworzył drzwi do naszego pokoju. Weszłam do środka
i szeroko otworzyłam oczy. Zatrzymałam się. Wszędzie leżały płatki róż.
- Co to…
Odwróciłam się i zaniemówiłam na widok klęczącego
chłopaka, z małym pudełkiem w ręce.
- Nelly Marsov czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz
za mnie? Za zboczonego dupka, który przyrzeka kochać cię nawet po śmierci. I
wspólne denerwować wszystkie anioły. Przyrzekam chronić cię przed każdym złem.
Przyrzekam codziennie kupować ci czekolady.
- Przekonałeś mnie tą czekoladą – zaśmiałam się – Tak.
Wyjdę za ciebie, Harry!
Szczęśliwa patrzyłam, jak zakładał pierścionek na mój
palec, bym za chwilę mogła rzucić się w jego ramiona. Pocałował mnie namiętnie.
Byłam narzeczoną Harry’ego Styles. Wkrótce Panią Styles. Miałam ochotę to
wykrzyczeć całemu światu.
- Taaaaaaak!
Usłyszeliśmy głośny krzyk, po czym drzwi otworzyły się i
do środka wpadała banda naszych przyjaciół. Rzucili się na nas z krzykami
radości. Leżałam pod nimi i czułam, że nie dożyje swojego małżeństwa.
Przestałam być żałosną idiotką, która nigdy nie doceniała
tego co miała. Ostatni czas pokazał mi jak wiele mogłam stracić i kim się
stanę, gdy poddam się bez walki. Już nigdy nie chciałam wracać do tej pustki i
bólu. Nie poczuję się więcej przegrana. Nigdy nie będę przegrana. Bo wiedziałam
co miałam i doceniałam to i będę walczyć. Nikt w tym momencie mógł być bardziej
szczęśliwszy od Nelly Styles.
Perspektywa Harry’ego.
Byłem opętany. Zagubiony chłopak bez żadnej osoby, która
go kochała. Przestałem wierzyć, że kiedykolwiek ktoś mnie pokocha i zniszczy
ból we mnie, który niszczył mnie. Chciałem czuć się potrzebny. Chciałem być
kochany. Mieć dla kogo walczyć o nowy dzień. Wolałem, krzyczałem, płakałem,
błagałem, lecz oni nigdy nie wrócili. Zabrali mi ich. I już nigdy nie oddali.
Przestałem czuć się kochany i potrzebny. Mojego miejsce już nie było na tym
świecie. A dom, w którym się wychowałem, wydawał się taki obcy. Bo już nigdy
nie usłyszałem ich śmiechów. Już nigdy ich nie zobaczyłem.
Gubiłem się na drodze, która była pewna dla mnie.
Wiedziałem gdzie mam iść i miałem rodzinę, która dawała mi siłę. Dzięki im pokonywałem
każdą przeszkodę. I nagle przestałem wiedzieć to, co wiedziałem wcześniej.
Wiedziałem tylko, że nie żyli. Moi rodzice nie żyją. Musiałem sprawiać, żeby
ich zabójca poczuł ten sam ból, który ja poczułem po ich stracie.
I tak stałem się opętany chęcią mordu i zemsty. Czułem
się niepokonany. Uważałem za najsilniejszego i najgroźniejszego. Stworzyłem
własny gang i zabijałem bez wyrzutów. Tak jak oni zabili moich rodziców.
Dążyłem do prawdy i ona mnie zabiła. Moi rodzice nie byli tacy, za jakich się
poddawali. A ja tak naprawdę nigdy ich nie znałem. Byłem bardziej wściekły.
Bardziej zraniony i cholernie skrzywdzony. Wtedy już nic dobrego we mnie nie
było. Zapomniałem czym była miłość. Radość. Opiekuńczość. Stałem się opętanym
potworem.
I wtedy ona mnie pokonała miłość. Przypomniała mi, jak to
jest czuć się ważnym. I gdy pierwszy raz zobaczyłem Nelly za tą ladą,
wyobrażałem sobie jej śmierć. Ale ona wszystko popsuła. Z każdym naszym
spotkaniem denerwowała mnie coraz bardziej, ale plan działał. Jej rodzicie wiedzieli
kim jestem. Po co tu przybyłem. I się bali. I kurwa mieli pieprzoną rację. Ale
ona wszystko popsuła.
Zaczynałem czuć przy niej coś, co dawno we mnie umarło.
Potrzebowała mnie, a ja chciałem być dla niej. Tylko moje demony mi na to nie
pozwoliły. Musiałem ich zabić, by moi rodzice mogli odzyskać spokój. Miałem
nadzieję, że są w niebie. I nadal wierzyłem, że byli dobrymi ludźmi takimi, jakich
ich znałem i kochałem. Moje demony wygrały z dobrocią, ale ja czułem się
przegrany. Widząc ich przede mnie czułem satysfakcję i dumę, że ich znalazłem i
mogę zabić z zimną krwią. Z tym uczuciem nacisnąłem na spust i wtedy było już
za późno. Pomyślałem o pięknej małej istocie, która coś wyjątkowego robiła ze
mną. Świadomość, że teraz będzie czuła się pieprzonym śmieciem po ich śmierci,
sprawiła, że sam zaczynałem od nowa upadać. Przez jej ból. Przez jej smutek.
Przez to, że to moja wina. Zniszczyłem ją i byłem pewny. Jak nigdy przedtem.
Kochałem ją i zabiłem naszą miłość.
Nie mogłem pozwolić jej odejść, bo wtedy sam bym upadł i
już nigdy nie wstał. Bo żadna osoba nie mogła mi dać tego, co ona. Poczucia, że
jestem potrzebny, że jestem kochany. Sprawiła, że stałem się żywy. Chciałem żyć
przy niej każdego dnia. Sprawiać, aby się uśmiechała. Wynagrodzić cały jej ból,
który zadałem, ale ona już nie chciała. A ja od nowa czułem w sobie demony.
Byłem gotów zabić każdego kto będzie próbował mi ją zabrać. Bo należałem do
niej czy ty czego chciała, czy nie. Byłem jej.
Wiedziałem, że nie zasługuje na jej miłość. Nie po tym,
co zrobiłem. To nie było do wybaczenia i poddałem się. Przecież zasługiwałem na
najgorsze. Na powolną śmierć z myślą, że jest daleko ode mnie. Że jakiś pedał
ją dotyka, całuje i dostaje od niej miłość. Miłość, którą miałem, zanim
pozwoliłem wygrać moim demonom. Pozwoliłem jej odejść. Dałem szasnę na nowe
życie. Odszedłem wiedząc, że to przyniesie moją śmierć. Lecz ona wróciła.
Zaczęła walczyć i nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego to robi. Dlaczego tego
chce. I z skąd ma siłę, by po tym wszystkim mnie dalej kochać. Nie potrafiłem
wyrazić szczęścia, gdy mnie odnalazła, ale wiedziałem, że to nigdy nie będzie
mieć szansy. Od samego początku byliśmy przegrani. Zniszczeni przed demony.
Musiałem pozwolić jej odejść.
Dziś byliśmy daleko. Wydaje się, że daleko od lat, które
były koszmarem. Ale nigdy oboje się z tym nie pogodzimy. Ona zawsze będzie
patrzyła na mnie z bólem, bo to ja ich zabrałem od niej. Nawet gdy każdego dnia
będę próbował dla niej wszystko, co najlepsze, nigdy jej tego nie wynagrodzę.
Ale prosiła mnie, prosiła o to bym ją kochał. Kocham nad wszystko i gdybym
dzisiaj miał szasnę wrócić do tego wyboru. Pokonałbym to. Zniszczył w sobie
chęć zemsty. Bo to ona była prawdziwa w moim życiu. To ona mnie szczerze
kochała. Tylko ona umiała sprawić, że dostrzegłem piękno życia. Walczyła mimo
całego bólu w sobie i wspomnień, które nigdy nie dadzą jej spokoju. Więc, ja
też walczyłem. Pierwszy raz poczułam, że ta walka jest słuszna. I gdy ciągle
prosiłem o śmierć? Teraz się jej boje. Że nas rozdzieli, że przestanę być dla niej.
Że ona przestanie żyć dla mnie. Że piekło nas rozdzieli.
Jest dla mnie wszystkim. Nienawidzę siebie, że
dostrzegłem to tak późno i nie byłem w stanie wszystkiego odwrócić. Każdego
dnia walczę bym wreszcie był godny jej miłość. Zabiła we mnie wszystkie demony.
Teraz chce być dla niej jak najlepszy. Obiecałem nam, że chłopak z tamtych lat
już nigdy nie wróci. Teraz jesteśmy tylko my, połączeni najsilniejszą miłością,
jaka można istnieć na świecie.
Proszę
cię Boże o to, co jest dla mnie najważniejsze. Wiem, że nigdy mi ich nie
zwrócisz, więc dzisiaj proszę o wieczność dla tego, co teraz mam. Proszę Boże,
nie pozwól mu przestać mnie kochać. Błagam, daj naszej miłości wieczność.
Nelly.
Wiem,
że nie mam prawa o to prosić. Jestem złym człowiekiem, ale wierzę w dobro,
które ona znalazła we mnie. To moja pierwsza modlitwa i nie wiem jak mam Cię o
to błagać, ale błagam. Gdy będziemy musieli odejść z tego świata, nie
rozdzielaj nas. Nie zabieraj mi jej. Harry.
Przeszłam
przez złą drogę, ale jestem silna Boże. Bo wierzę w Ciebie i w to, co mamy przy
sobie. Dziękuje za przyjaźń i siłę, gdy o nią walczyłam. Dziękuje za nienawiść
do Malika, bo ona sprawiała, że miłość nas do siebie przybliżyła. Dziękuje i
proszę z całego serca, nie każ mi pozwolić temu odejść. Jen.
Dziś
w tym miejscu jesteśmy tu wszyscy, by modlić się o to, co najważniejsze. Nigdy
tego nie robiłem, bo nigdy nie miałem niczego, o co chciałem walczyć. Nigdy o
nic Cię nie prosiłem, Boże. A dziś proszę, pomóż mi być lepszym człowiekiem dla
niej. Bo dziś jest wszystkim, co mam. Zayn.
Nie
wierzę, że moje modlitwy kiedyś będą wysłuchane. Przepraszam, ale ból, który
czuje mi na to nie pozwala. Jestem tu, dzięki Nelly. Ona wierzy w Ciebie Boże.
Że nam pomożesz. Nie chce błagać o szczęście. Mam je, gdy są przy mnie przyjaciele.
I dziękuje Ci za nich. Klęczę tu przed tym ołtarzem, bo mam za co dziękować.
Dziękuje za nich. Louis.
Chcę
tylko powiedzieć, że dziękuje Boże. Jest tak wiele sprzeciwów, ale wierzę w to.
Przyjaźń damko męska istnieje. Już dziękowałem za czwórkę wariatów w moim
życiu. Dzisiaj dziękuję, że Nelly stanęła na naszej drodze. Niall.
Dziękuje
za to, co nam dałeś. Za przyjaźń tak wytrzymałą. Za miłość niepokonaną. Za
radość, którą sobie dajemy. I nie wiem, czy mogę prosić, ale proszę. Jeśli
kiedykolwiek będziesz chciał zabrać ich z tego świata, mnie też zabierz. Bo nie
chce żyć bez nich. Liam.
THE END !
It’s a terrible love to historia o tragicznej miłości. Mroczona i popaprana do tego stopnia, że pewnych rzeczy nie dało się zrozumieć. Nawet dla mniej samej było to trudne. Osobiście uważam, że miłość nie wybacza wszystkiego. Są granicę, które w sobie tworzymy i one określają, ile jesteśmy w stanie znieść cierpienia. A mimo to stworzyłam historię, w której miłość wybacza wszystko. Zwycięża nad demonami bohaterów. Więc, dlaczego napisałam coś, w co nie wierzę? Jest dwa powody. Chciałabym, aby miłość była tak potężna w prawdziwym życiu. Ta dosłownie przeszła przez piekło i wyszła z tego jeszcze silniejsza. I uważam, że najpiękniejsza miłość to ta, która nie ma prawa istnieć. I najważniejszy powód. Nie tworzyłam głównej bohaterki na swoją podobiznę. Chciałam stworzyć bohaterów, których nie znam na co dzień. To była niesamowita przygoda tworzyć ich życia. Wcielać się w całkowicie inną osobę. Tworzyłam zarys akcji i zastanawiałam się, co by zrobiła Nelly. Jakby to rozegrała. A później wymyślałam kolejne tragiczne wydarzenia i testowałam siłę i granicę swoich bohaterów.
To jest fanfiction i nie było nic w tej historii oparte na moich osobistych przeżycia czy z życia osób, które znam. To była fabuła, która była moim wymysłem. Kochałam to, jak mogłam nią manipulować. Nie myślałam w ten sposób – jeśli zrobię to i to, wtedy w prawdziwym życiu później stałoby się – dupa jasia. Robiłam, co chciałam i miałam w nosie, jak mało jest to prawdopodobne. To była czysta wyobraźnia i to jest magia pisania. My rządzimy.
Kochałam pisać wszystkie rozdziały. Prowadziłam Nelly drogą, którą ja bym nigdy nie poszła w prawdziwym życiu. Tak naprawdę w realu ta historia byłaby koszmarnie nudna. Skończyłaby się po kilku rozdziałach.
Mamy bohaterkę, która kocha zabójcę swoich rodziców. Na początku wydaję się rozsądna, bo jak każda normalna bohaterka próbuje uciekać. A potem nienawiść nie jest zbyt mocna, aby przestać go kochać. Jest powodem jej piekła, a nie potrafi bez niego żyć – no heeeloooł.
Mamy bohatera, który kocha dziewczynę, na której miał się zemścić. Niespodziewanie stanęła mu na drodze. On zarzekając się wielkiej potężnej miłości do niej i tak zabijaj jej rodziców. Zemsta wygrała – no gdzie tu prawdziwa miłość, która pokonuje wszystko?
Wiele z tego nie miało sensu i głupota bohaterów jest kosmiczna. Ale jednak to jest nadal ciekawe. Zawsze myślałam jak te głupie wymyślone fabuły, które nic nie mają z siebie realności, mogą być ciekawe? Zrozumiałam, że jesteśmy ciekawi, ponieważ w książce dzieje się coś, co by wam do głowy nie przyszło. Trzeba umieć zaskakiwać czytelnika. I mam ogromną nadzieję, że Was kilka razy zaskoczyłam. Szczerze sama siebie zaskakiwałam, że mogło coś takiego wymyślić.
To jest magia pisania i czytania książek. W każdej godzinie, którą poświęcałam na pisanie rozdziałów, przenosiłam się do innego świata. Mam nadzieję, że zabierałam Was ze sobą.
Don't Cry! Don't Cry! Don't Cry!
Dziękuje za WSZYSTKO! Za dużo tysięcy wejść, za jeszcze więcej komentarzy, które były dla mnie szczęściem. Wasze słowa, były i nadal są najważniejszą dla mnie opinią! DZIĘKUJE!
( proszę o muzykę, czas na taniec szczęścia!)
To dzięki WAM to opowiadanie było dla mnie wyjątkowe!
I gdy patrzę na liczbę obserwatoworów *,*
DZIĘKUJĘ, ŻE ZAWSZE BYLIŚCIE. <3
KOCHAM WAS!
A TERAZ MAM COŚ DLA WAS :)
Dawajcie bas !
Jeszcze chwila!
I UWAGA!
ZGON!
-.-
Znajdzicie mnie teraz na nowym blogu : Please, remember me.
Jak macie jakieś pytania, zapraszam na ask: Ask.
oraz tt :TT
Kocham was moje kochane kociaki! Jesteście cudowni! <33333333
Żegnajcie!
nie popłakałam się
OdpowiedzUsuńdziękuje ci za to że stworzyłaś tą historię
i jej ja się cieszcze że en jest z żaynem
Postarałaś się z zakończeniem jest wspaniałe a nie takie denne jak na niektórych blogach ;)
OdpowiedzUsuńNie ma słów by pisać jak się teraz czuje. Z jednej strony smutna, bo to już koniec, z drugiej szczęśliwa, bo wszystko się układa. Jen i Nelly się spotkały i dziękuje Ci za to. Harry się oświadczył... Przyznaje, że w tym momencie zaliczyłam zgon...
OdpowiedzUsuńJeszcze ta perspektywa Harry'ego i te modlitwy. To nadało całości jeszcze większy sens.
Muszę przyznać, że rozwaliłaś mnie też bitwą o czekolady i tymi gifami na dole. Kocham Cię za to, że po Tobie nigdy niczego nie można się spodziewać. Za każdym razem zaskakujesz, a gdy już się myśli, że napiszesz tak Ty na przekór robisz inaczej.
Podziwiam Cię z Twój talent, ale to już wiesz.
Opowiadanie jako całokształt jest po prostu idealne i mimo, że nie jestem od początku to jestem wierną fanką.
Twój nowy blog czytam od początku i nie zamierzam przestać, więc życzę Ci weny na niego i na jakieś inne opowiadania : )
Chciałam jakiś dłuższy komentarz od serca, ale nie potrafię pisać komentarzy. Zawsze są zagmatwane i bezsensu, tak jak pewnie ten. No nic. Mam nadzieje że... że co? No dobra zapomniałam.
Nic więcej nie pisze bo sama widzisz, że to bezsensu.
Pozdrawiam Kate ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMatko! Ryczę!
OdpowiedzUsuńKurwa.
Pierwszy raz nie mam pojęcia co mogę napisać po przeczytaniu epilogu.
No to może tak....
To było twoje zdecydowanie najlepsze opowiadanie (a czytałam wszystkie).
Płakałam przy wszystkich rozdziałach. Przy smutnych, bo były smutne, i przy tych szczęśliwszych, bo wreszcie było dobrze.
Teraz też płakałam. Z tym, że przez całkowitą mieszankę emocji! Te modlitwy, zaręczyny, Kurwa, masz taki talent! Potrafisz przelewać emocje lepiej niż nie jedna profesjonalna autorka, także z całego serca życzę ci szczęścia, oraz żebyś nadal rozwijała się w pisaniu, ponieważ kiedy już wyrosnę z czytania fanfictionów, to pierwsze co będę chciała zrobić, to przeczytać twoją książkę.
A więc tym komentarzem żegnam się z tobą, i tym opowiadaniem. Nigdy go nie zapomnę, i mam nadzieje że ty także zawsze będziesz pamiętać o chwilach, w których pisałaś to dzieło.
Żegnaj.
popłakałam się jejku ;c
OdpowiedzUsuńNie mogę uwieżyć ze to już koniec.. Koniec mojego nałogu ;( Jejku Harry sie oświadczył nareszcie :c :* :* <3 AAAAaaaaa *.* Perspektywa Harry'ego .. jejuu Aaaa :* Te modlitwy jejku .. Aww.. Targają mną mieszane uczucie bo jestem smutna i zła że już jest koniec tak pięknego opowiadania a z drugiej szczęśliwa że im się ułożyło że wszyscy są szczęśliwi :* Twój talet jaki nam tutaj ukazałas jejku nie potrafie opisac tego jak bardzo kochałam to opowiadanie ;c Czytałam każdy rozdział .. I zaskakiwałaś mie z każdym rozdziałem coraz bardziej.. nigdy mnie nie zawiodłaś a w zasadzie nas twoje fajnki :* ♥ Również nowy blog czytam od początku i będe na nim do końca ! Omom ♥ Wierna fanka NATALIA ! Chciałam Ci podziękować że stworzylkaś opowiadanie ' It's a terrible love ' ponieważ jest ono idealne ! Kocham Cię ♥
Wierna fanka Natalia :* Pozdrawiaa :* Kociaku nasz <3
szkoda że to już koniec ale opowiadanie było super takie inne niż te wszystkie bo o tą miłość trzeba było walczyć nie była ona podana na tacy dziękuje że mogłam to czytać :D oczywiście już czytam twojego nowego bloga i życze powodzenia by był tak samo świetny jak ten :*
OdpowiedzUsuńSzkoda ze to koniec. Jestes wspaniala. Kocham cie i dziekuje za to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńzaczynało się bardzo ciekawe, ale przez ostatnie kilka rozdziałów nie mogłam przebrnąć. No cóż, chciałam być szczera.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za następne opowiadanie :)
Najpiękniejsze opowiadanie jakie czytałam. Jesteś najlepsza, nigdy go nie zapomnę, a nawet a raczej koniecznie do niego wrócę. Opowiem moim dzieciom, haha! Szkoda, że to koniec, ale... jezu, kocham to... Uwielbiamy cię i to my DZIĘKUJEMY!!! :) <3
OdpowiedzUsuńIdealne zakonczenie wspanialego opowiadania <3
OdpowiedzUsuńKuuurrwaaa... Ryczę. Piękne. Po prostu piękne. To tak przeleciało.... Kurwa... Dobra już nie przeklinam. Będę za nim tęsknić... Szczęśliwi <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie! Szkoda ,że to już koniec!:-)
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bylo wspaniale. Dzieki ci za nie :) <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM ! Nie ma życia bez bólu : Prolog http://apell112.blogspot.com/2014/04/prolog_13.html?spref=tw
Niesamowite zakończenie , dziękuje , że pisałaś to wspaniałe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na please remember me :) @hazzmylover
świetne.
OdpowiedzUsuńB.
RYCZĘ,BO KONIEC
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEEEEEE ;___:
KOCHAM CIĘ I TEN BLOG
Dzienkuje za to że byłaś :-)
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie :') Idę czytać twojego drugiego bloga <3
OdpowiedzUsuńAgan :*
Piękniejszego zakończenia nie mogłaś dać ((((: <33 ~Avada
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńPiękne zakończenie *.*
Ahhh niektórzy to mają dar do pisania:D
Historia Harry'ego i Nelly będzie dalej żyła w moim serduszku! :D
Na zawsze! ^.^
Obecnie jest 1:31 a ja siedze,płacze i najprawdo podobnie jutro spóźnie sie do szkoł ale chuj to opowiadanie jest genialnr boski i nie da sie tego opisać słowami<3<3<3 Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńBrak mi słów
OdpowiedzUsuńKocham to.
@Vronx1994
Genialne! Brak słów :*
OdpowiedzUsuńCałuje Agata ♥
Znalazłam twój blog dziś i cały przeczytałam od razu:-D trochę bolą mnie oczy od patrzenia w ekran telefonu ale warto było. Wiele razy płakałam razem z bohaterami ale wiele razy tez miałam síę tak że moj brat siedzący obok patrzył síę na mnie jak na idiotke... Blog zajebisty i szkoda że koniec...:'( dallas mi kilka godzin szczęścia :-*
OdpowiedzUsuńW życiu przeczytałam ogrooomną ilość opowiadań, ale tylko trzy złapały mnie za serce, płakałam na nich i zakochałam się w nich... Twoje opowiadanie jest jednym z nich i niewyobrazalnie mocno Ci za to dziękuje. ♥♥♥♡♡♡♥♥♥!!!!!! // Marta ;**
OdpowiedzUsuń... Nie wiem co mam napisać... Musi być z tego książka, potem film... Płakałam... To jest za piękne... Wszystko przeczytalam w ciągu 6h... Kocham Cię za to, że to stworzyłaś... Brakuje mi słów... ♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńZajebisty. I nic innego nie napisze bo to jedno słowo wszystko opisuje.
OdpowiedzUsuńCzytałam to znów. To opowiadanie jest intrygujące i rewelacyjne. Dziękuję Ci że napisałaś takie dzieło ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za to wspaniałe opowiadanie :-*
Usuń:)
OdpowiedzUsuń