Rozdział 10


Siedziałam na zimnym murku i pozwalałam, aby łza za łzą moczyły moje zaczerwienione policzki. Nikt nie zobaczył, jak mieszają się z deszczem, który zaczął padać jakby specjalnie w ten dzień.  Próbowałam zajmować myśli innymi sprawami, żeby tylko nie myśleć o nich. Lecz już nie potrafiłam i nigdy nie było wystarczająco silna. Nie mogłam udawać, że ich śmierć była czymś naturalnym i jedyne co pozostało mi, to znaleźć sposób na pogodzenie się z tym. Prawda była o wiele boleśniejsza.
Nigdy nie pogodziłam się i nie wiem, czy kiedykolwiek to zrobię. To była moja największa strata i chciałam oddać wszystko, aby ich odzyskać. I właśnie tu byłam. Niepogodzona z losem na ich pogrzebie. Skończył się kilka godzin temu, a ja wciąż siedziałam przed furtką cmentarza i nie miałam odwagi stanąć przed ich grobem.  Siedziałam w deszczu i czekałam, aż znajdę w sobie siłę, aby się pożegnać.
Po chwili usłyszałam za sobą czyjeś kroki i ktoś usiadł obok mnie. Przekręciłam głowę i zobaczyłam tak samo zmokniętą, jak ja Jen.
- Wiesz, że tyle godzin siedząc na deszczu, będziesz chora – zaczęła spokojnie.
- To jest trudne i naprawdę nie wiem, co powinnam zrobić. Z skąd wziąć siłę, aby wejść tam i pożegnać się nimi. Siedzę tu pół dnia i nie potrafię stanąć przy ich grobie. Bo tak bardzo nienawidzę siebie za to, co się stało i że nie potrafię znaleźć rozwiązania.
Przymknęłam powieki i poczułam ciepło przyjaciółki, gdy mnie przytuliła. Ona też nie znała odpowiedzi na moje pytania. I nadal nie rozumiała moich uczuć.
- Nie potrafię ci dopowiedzieć, chociaż bardzo bym chciała. Mogę przynajmniej wejść tam z tobą albo możemy wrócić do domu i wrócić jak będziesz gotowa.
- Wracajmy do domu.
Ostatni raz spojrzałam w stronę cmentarza. Przepraszam. To była moja wina. Nie miałam odwagi stanąć przed ich grobem i nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę miała.

- Nie pozwolę ci na to.
Z kuchni dobiegł mnie ochrypły głos. Wywróciłam oczami i bardziej wbiłam się w czarną skórzaną kanapę.
- Nie możesz mnie do tego zmusić.
- Czyżby?- pojawił się w salonie, z podniesioną brwią.
Spuściłam głowę i westchnęłam.
- Nie jestem głodna.
- Oh, naprawdę? – spytał sarkastycznie – Nie jadłaś nic przed dwa dni.
Skarcił mnie, na co spojrzałam na niego gniewnie. Przez chwilę siłowaliśmy się na spojrzenia, aż wywróciłam oczami i sięgnęłam po miskę ciepłej zupy. Uśmiechnął się pod nosem i usiadł na fotelu. Przyglądał mi się, dopóki nie skończyłam jeść. Naprawdę nie byłam głodna. Przeziębienie przez siedzenie na deszczu mnie dopadło, a on myślał, że stosowałam głodówkę jako bunt przeciw mieszkaniu z nim.
- Pojadę teraz do apteki po lekarstwa dla ciebie. Wyglądasz okropnie – zignorowałam jego beznadziejny komentarz – A później możemy poświntuszyć – mrugnął do mnie – Ostatnio nam wychodziło to świetnie.
Skrzywiłam się do niego. Najpierw krytykował mój wygląd, a potem próbował poderwać na tani tekst?!
- Daruj sobie.
Prychnęłam i tym gestem chciałam ukryć czerwone policzka. Moje cholerne ciało zgadzało się z nim. Zaśmiał się wesoło i podszedł do mnie. Niespodziewanie szybko pocałował mnie w usta i zniknął w innym pomieszczeniu. Siedziałam tam sparaliżowana szokiem. Czy on mnie pocałował?
Podskoczyłam na trzask drzwi i usłyszałam zaraz po tym dźwięk przekręcania klucza. Odruchowo wywróciłam oczami. Zwęszyłam okazję bycia samej w jego domu i szybko zerwałam się z kanapy. Pobiegłam na górę do jego sypialni. Ostrożnie podeszłam do okna i delikatnie odchyliłam zasłonkę. Zobaczyłam go wyjeżdżającego z podjazdu. Obróciłam się i rozejrzałam po pokoju. Moim pierwszym przystankiem była mała szafka z szufladami przy łóżku. Zaczęłam przeszukiwać każdą po kolei. Byłam gotowa poddać się, gdy wszystko, co znalazłam to kupa dokumentów. Odłożyłam je na miejsce i zamierzałam wstać, gdy zobaczyłam zdjęcie na podłodze. Podniosłam fotografie. Musiałam wypaść ze stery papierów. Przyjrzałam się bliżej i przestałam oddychać. Była na niej czwórka osób. Byli tam moi rodzice. I rodzice Harry’ego. Nigdy ich nie poznałam, Harry nie chciał o nich rozmawiać. Ale miał bardzo dużo ich zdjęć w domu i mogłam bez problemu ich rozpoznać. Tylko co mieli wspólnego z moim rodzicami?
Odeszłam od ściany, gdzie były powieszone przeróżne zdjęcia. Usiadłam przy Harrym i złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie zdziwiony, a później na zdjęcie, które trzymałam. Zdjęcie jego rodziców.
- Wiem, że możesz mi o nich powiedzieć.
- Nie mogę – wstał z kanapy.
Westchnęłam.
- Chcesz to dusić w sobie? Będzie łatwiej, jeśli o tym porozmawiasz.
- Nie mogę. Ich historia jest zbyt bolesna. I obiecuję, że też to poczujesz i to będzie ostatni temat, na który będziesz chciała rozmawiać. Nie ze mną – krzyknął.
- O czym ty mówisz?
Nie rozumiałam niczego z jego ataku na mnie. Nigdy nie wspominał o swoich rodzicach. Nie wiedziałam, czy wyjechali, czy nadal żyli. To może był ten powód, przez który nie chciał ze mną rozmawiać.
- O tym, że to, co się stanie, nie będzie bez powodu. Wszystko ma pieprzy powód. I ludzie, którzy wyrządzają krzywdę innym, zawsze za to płacą. Nawet śmiercią.
To była jedyna nasza rozmowa o jego rodzicach. Nie rozumiałam, o czym do mnie mówił, ale teraz tak. Pod wypływem złości wyrzucił z siebie to, co planował od samego początku. Zabić moich rodziców. Tylko nie wiedziałam, w jaki sposób to się ze sobą łączyło. Moi rodzice z jego.
Z rozmyślań wyrwało mnie głośne walenie do drzwi. Przełknęłam głośno ślinę i zgięłam zdjęcie na pół i schowałam je do tylnej kieszeni. Ze strachem zeszłam na dół, gdy walenie nie ucichło.
- Nelly! Wiemy, że tam jesteś. Otwórz nam drzwi.
Przerażona cofnęłam się do tyłu. Kompletnie nie wiedziałam, kto był za drzwiami i co powinnam zrobić. Nie miałam zbyt dużo czasu na myślenie. Drzwi zostały wywarzone, a do środka weszła grupa mężczyzn w średnim wieku. Jeden z nich uśmiechnął się do mnie z ulgą. Jakby cieszył się, że żyłam.
- Kim jesteście?
Szepnęłam zbyt przerażona.
- Odpowiedzią na twoje pytania.
Dziwny facet, który nie przestawał się uśmiechać, odpowiedział mi. Co do cholery to było? Miałam zapytać, gdy usłyszeliśmy następne kroki, a w drzwiach pojawił się Harry. Raczej tam, gdzie powinny być. Myślałam, że będę świadkiem kolejnej masakry ludzi, którzy zginęli z powodu, że jakimś cudem mnie znali. Byłam gotowa zrobić wszystko, aby go powstrzymać. Lecz wtedy, Harry rozejrzał się i gdy spojrzał w moje oczy, zobaczyłam w nich strach.
- Witaj, Harry.

Dziwny facet stracił swój uśmiech, gdy spojrzał na bruneta.

Dobry, kociaki. 
Mam dla Was dwie wiadomości. Dobra jest taka, że właśnie dodałam rozdział :) A zła, że nie wiem kiedy kolejny. Bad ja! ( widzicie, znam następne słowo hahaha) Musicie mi to wybaczyć. Wytłumaczę Wam wszystko:

Mój najcenniejszy skarb - lapcio, zaczął się buntować. Wyłącza się kiedy chcę i bardzo w nieodpowiednich momentach. Nie mogę nim nawet ruszyć, bo od razu wyłącza się. To jest bardzo ciężkie przy pisaniu rozdziałów, bo jeden ruch i bam, nic się nie zapisuje. Nie mam takiej cierpliwości, żeby pisać kilka razy to samo. Nie jestem pewna ile jeszcze wytrzyma, gdy spec od napraw zwiał mi z domu ;c Muszę sama z nim latać, a część której potrzebuje ciężko dostać. Szukałam już w trzech miastach i nadal nic. Raczej będę musiała przenieś się na stary komputer. I znów tu problem. Jest bardzo stary i ma wirusa, nic mi się nie wyświetla na pulpicie. Żaden program, przeglądarki czy foldery.  Mogę wejść tylko na internet, choć muszę się przy tym narobić. Dlatego trudno mi powiedzieć co dalej. Postaram się jak najszybciej naprawić laptopa. Postaram się jakoś pisać rozdziały na starym rupieciu. Więc, proszę o cierpliwość i jak możecie to dajcie mi jej trochę, bo jak jeszcze raz lapcio się wyłączy i skasuje mi rozdział, to go rozkurwie!

Do następnego. Mam nadzieję, że szybko. Love you xx


Komentarze

  1. wiesz, że jesteś pizdą, kończąc w takim momencie! i jeszcze bezczelnie nie chcesz mi powiedzieć, kto to kurwa przyszedł! ogłaszam focha i nie piszę nic więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Walcz z tym laptopem !!!!!!!!!!!!!!! W takim momencie? I nie wiadomo kiedy next? :( :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. oh, super rozdział, jak zawsze. ZATŁUKĘ CIE JAK NADAL BĘDZIESZ KOŃCZYŁA W TAKIM MOMĘCIE, ale i tak cię kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha . Nie rób krzywdy temu laptopowi . I tak już pewnie dużo przeszedł . xD
    A tak ogólnie to rozdział zajebisty . <3
    Jeszcze raz zakończysz w takim momencie i zabije . Nie żartuje . Pamiętaj o tym . ;D <3 ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział MEGA :) Powodzenia w pisaniu i cierpliwości ^^
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu czuję ten dreszczyk emocji, czytając twoje piękne dzieło *.*
    Naprawdę nie wiem jak Ty to robisz. Ogromny talent dla tak przemiłej i świetnej dziewczyny jak ty! Grzeszysz moja Droga! ;)
    Rozdział powalił mnie na kolana i to dosłownie. Zakochałam się i to jest potwierdzone medycznie!
    Jestem cholernie ciekawa co to za historia rodziców Harry'ego i Nelly. To wszystko jest takie tajemnicze, a ja jestem strasznie niecierpliwa.
    No i kim jest ten tajemniczy chłopak? Dlaczego trzymasz mnie w takiej niepewności? :C
    Ale i tak Cię kocham, przykro mi, że nie umiem się na Ciebie gniewać :C Głupia ja :C
    PS Mam nadzieję, że szybko naprawisz laptopa. Trzymam kciuki :D
    Pozdrawiam i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. hej,. To znowu ja. Mogłabyś ocenić moje opowiadanie? Jest tylko jeden rozdział, więc długo ci to nie zajmie więc to zaszczyt gdybyś sie zgodziła...


    mysterious-and-forbidden.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Walcz z laptopem :) !
    Moment . końcówka boksa <3
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  9. LAPTOPIE nie buntuj się nam tu !
    Koncówka awwawaw . <3
    NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Next proszeeeeeeee :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale nadal lapcio jest w naprawię i nie mam pojęcia kiedy go odzyskam ;c

      Usuń
  11. Omg!! Cudowne. Boskie. Nie umiem wybrać słowa!:-*<3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty