Rozdział 5
Siedziałam na starym skórzanym fotelu i stukałam o jego
krawędź palcami. Czekałam, aż ciotka wróci z obiadem. Modliłam się, aby to
nastąpiło jak najszybciej. Cisza i jego obecność na fotelu naprzeciwko,
stawiały mnie w niezręcznej sytuacji. Mój wzrok uciekał wszędzie, aby tylko na
niego nie spojrzeć, gdy jego był na mnie. Specjalnie zajęłam fotel, bo nie
chciałam go obok siebie. Wiedziałam, że to nie było do zrozumienia. Jak tylko
obudziłam się w jego ramionach, przez moment byłam szczęśliwa. A potem w
następnej chwili przypomniałam sobie wszystko i szczęście prysło i jedyne co
zostało, to strach. Jego dotyk był czymś, czego kiedyś pragnęłam najbardziej,
ale też bałam się go.
Siedział z łokciem opartym o ramię fotela. Ze zmrużonymi
oczami przyglądał się mi, gdy niezręcznie wierciłam się na swoim siedzeniu.
Nagle stało się niewygodny. To było oczywiste, że Harry musiał się domyślać.
Może nie był pewny do tego, co wiedziałam o tamtym wieczorze, ale wiedział, że
było coś na rzeczy. Widział moją walkę. Moje ciało opętał strach, ale serce
walczyło, aby przestać się bać. Z mojej strony ta miłość była prawdziwa. I
choćbym
najbardziej tego pragnęła na
świecie, nie umiałam go przestać kochać z dnia na dzień. Nawet po tym, co
zrobił, jego mała część była w moim sercu. I nienawidziłam tego. Miłość
prowadziła do śmierci. W moim przypadku miało sprawdzić się – będę kochać cię
aż do śmierci.
Mój wzrok spoczął na ciotce, która radosna przyniosła
danie na stół. Z wielkim entuzjazmem zagoniła nas do stołu. Jedliśmy tylko we
trójkę. Na całe szczęście Tom wyszedł po naszej długiej nieobecności.
- Co tam słychać u rodziców?
Spojrzałam znad talerza na ciotkę. Z trudem przełknęłam
kawałek mięsa i wymusiłam dla niej sztuczny uśmiech.
- U nich wszystko w porządku – odpowiedziałam z nadzieją.
Spuściłam głowę, aby nikt nie dostrzegł łez w oczach.
Miałam taką nadzieję, że było z nimi w porządku. Że
odnaleźli spokój i było im lepiej. I miałam również nadzieję, że nie było ich
teraz ze mną i nie musieli patrzeć, jak ich córka zawodziła, ponieważ zakochała
się w mordercy i mimo wszystkiego nie potrafiła przestać go kochać.
- Dziwne, że nic nie wspomnieli o twoim uroczym chłopaku.
Tym bardziej że jesteście tak długo ze sobą.
Dla mnie nie było to dziwne. Harry był ostatnią dla nich
rzeczą, którą chcieli się chwalić. Teraz wiedziałam dlaczego. Obawiali się go i
próbowali mnie chronić. Nigdy nie będę w stanie wybaczyć sobie tego, że gdybym
go nie poznała nadal tu by byli.
- Chciałam, abyś osobiście poznała Harry’ego – zerknęłam
szybko na niego.
- To takie miłe, Nells – zwróciła się do mnie starym
przezwiskiem – Macie jakieś plany na dziś? Bo chyba nie zamierzacie siedzieć w
domu i gnić.
- Myślałem o małym zwiedzaniu, jeśli chcesz kochanie? –
zwrócił się do mnie.
Małe zwiedzanie ciemnych zakątków? Oczywiście, że nie
chciałam.
- Jasne – odpowiedziałam z udawanym entuzjazmem. Zaśmiał
się na mój wielki pisk radości.
Godzinę później szliśmy już na spacer. Trzymał mnie za
rękę i próbował rozmawiać na bezsensowe
tematy. A ja mogłam tylko myśleć o tym, że wszystkie piękne budynki
mijane przez nas, w moich oczach bledły. Wszystko traciło kolory. Nie byłam
pewna, ile jeszcze mogłam udawać, że wszystko było w porządku. Ile mogło znieść
moje serce. Próbowałam od tego uciec. Od bólu, który przypominał, że moje serce
pękło. Potrzebowałam ratunku. Nowego początku. Wszystko we mnie umierało. I
dotychczas znałam tylko jeden sposób na ratunek – Harry.
- Dlaczego nie pozwolisz mi odejść?
Słowa uleciały ze mnie bez przemyślenia.
- Bo cię kocham.
Uśmiechnęłam się smutno. Kiedyś przynajmniej udawał, że
mówił to z uczuciem. Teraz nawet się nie trudził.
- Nie prawda – zaprzeczyłam.
Wyrwałam rękę z jego uścisku i szłam dalej.
- Wątpisz w to, kochanie?
Stanął przede mną i zagrodził mi drogę. Palcem dotknął
mój podbródek, tym samym zmuszając mnie do spojrzenia w jego hipnotyzujące
oczy.
- Jesteś mordercą. Nie możesz mieć uczuć – syknęłam i
wytrwale nie spuszczałam wzroku. Przypadkiem mogłam mu zdradzić, że wiedziałam
o wszystkim. Lecz nie wyglądał na przejętego. Dalej stał i jedyne co zrobił, to
zmrużył oczy.
- Każdy jest mordercą.
- Słucham? – niemal krzyknęłam oburzona.
Odsunęłam się do tyłu i pozwolił mi na to.
- Każdy kogoś zabija. Każdy komuś zabija serce. Nadzieje.
Szczęście. Każdy jest mordercą, bo czasami popełniamy błędy i ktoś płaci za
nasze winy. – wzruszył ramionami – A ty kochanie, nie czujesz poczucia winy?
Oszołomiona stałam w miejscu, gdy ponownie złapał mnie za
rękę i pociągnął w swoją stronę. Czy on właśnie powiedział mi, że byłam
mordercą? Mordercą swoich rodziców? Że za moje błędy zginęli? Za błąd, który
okazał się poznaniem jego? Za błąd, który popełniłam, zakochując się w nim?
Resztę dnia nie spędziliśmy wcale przyjemniej. Miałam setki
pytań w głowie, na które chciałam poznać odpowiedź. Nie musiałam ich szukać
daleko. Po prostu chciałam spojrzeć mu w oczy i zapytać, dlaczego mi ich
odebrał? Co z tego wszystkiego było prawdziwe, a co było kłamstwem? Pragnęłam
mu wykrzyczeć, że o wszystkim wiedziałam i nienawidziłam z każdą sekundą go
coraz mocniej. Ale nie umiałam. Świadomość blokowała mnie i mówiła, że jak
tylko by się dowiedział, zabije mnie bez wahania.
Wstałam i rzuciłam się w bieg, jakbym właśnie toczyła
bieg do czekolady, która leżała na moim łóżku. Wybaczcie moje porównanie, ale
czekolada od pierwszej kostki rozkochała moje serce. Moja miłość do niej, nigdy
nie zazna końca i każdy wyścig był wart. Nawet po jeden kawałek.
Potykając się o dywan w przedpokoju, wpadłam w drzwi, które
pod moim ciężarem uchyliły się. Złapałam za klamkę, aby utrzymać równowagę, po
czym rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po dzwoniący telefon.
- Słucham?
Z każdym słowem, które usłyszałam po drugiej stronie,
żałowałam, że odebrałam ten telefon. Wiedziałam o wszystkim, co próbowali mi
przekazać. Tylko tym razem, wiedziałam, że wszystko było prawdą i nie mogłam
dłużej temu zaprzeczać. Pozwoliłam oczom płakać. Słowa Addiego przestały do
mnie docierać. Przyjaciel moich rodziców i policjant miasta powiadomił mnie, że
znaleźli ich ciała. To nie był tylko koszmarny sen.
Rzuciłam telefon o ścianę i schowałam twarz w poduszce.
Wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Pozwoliłam, aby ból przejął moje serce.
Pośród wszystkich kłamstw i głosów krzyczących w moje głowie, że nic nie miało
być w porządku i strachu, który nie pozwalał żyć, chciałam tylko jednego.
Chciałam umrzeć.
Poczułam silne ramiona owijające się wokół mojego ciała.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
- Dlaczego Harry? Teraz zostałam całkiem sama.
Rozpłakałam się bardziej, gdy przez moment widziałam w
jego oczach troskę. A może to właśnie chciałam zobaczyć. Nie mógł mnie kochać.
Więc, dlaczego siedział tu i nie był obojętny na moje cierpienie? Czemu nie
mógł mnie po prostu zabić?
- Zaopiekują się Tobą, kochanie – szepnął i pocałował
mnie w czoło. – Już tego dopilnowałem.
Ostatnie
słowa szepnął raczej sam do siebie. I nie byłam, wstanie myśleć nad ich
znaczeniem. Byłam jego w ramionach i miałam nadziejęPiąty rozdział za nami. Mało się w nim działo, ale mogę zdradzić, że w kolejnym na pewno Was zaskoczę. Dziękować Wam dobre dusze za każdy komentarz. Wasze słowa sprawiają, że milej robi się na serduchu :)
Jak tam pierwsze dni w szkole? Czy tylko ja już mam jej dość, choć nawet nie minął tydzień? :(
Jakieś pytania, do bohaterów lub do mnie możecie zadać tu : Ask.
Love you xx
oj czekam na to aż Harry się nią zaopiekuje :D dobrze wiesz, że nie mogę się doczekać następnych i następnych i następnych! więc czekam :D
OdpowiedzUsuńps. SRAM ŻAREM, tak jak Ty :D
loffciaski pysiaczki :*:*
świetny <3
OdpowiedzUsuńsuuper. Kurde.. chciałabym żeby nagle takie JEBUT i 100 rozdziałów, bym miała co robić. Świetne opowiadanie i oczywiście piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial. Dobrze ze inny. Wiecej uczuc i przezyc naszej glownej bohaterki *-*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny.
Jest super. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńOooo piękny i słodki rozdział. <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział kochana <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podkręcisz trochę akcję i że dodasz troche bad Harrego :)))
Chyba nie musze pisać, że masz ogromny talent i tak dalej, bo ty to przecież doskonale wiesz <3
Zostaje mi tylko czekać na kolejny i życzyć ci weny kicia :*
Boski :) Juz się nie moge doczekać następnego ^^
OdpowiedzUsuńAgam :*
Rozdział jest zachwycający. Ale który nie był?
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale wierzę Harry'emu, że ją kocha. No bo po co miałby ją okłamywać? Przecież gdyby chciał, to by ją zabił, prawda? No właśnie.
Harry może i jest trochę dziwny i niebezpieczny, ale na pewno jest też dobrym człowiekiem. Jestem tego pewna. Nie ma mowy żeby było inaczej.
Marzę o tym, aby znowu byli kochającą się parą. Kryminalna para, czy to nie jest fajne? :D No jasne,że jest.
Jak już wspomniałam rozdział jest bombowy. Uwielbiam Cię.
Pozdrawiam i życzę weny <3
PS Przepraszam za taki brzydki i niekreatywny komentarz :C
Ja tu nie ogarniam. Opowiadanie świetnee, pomysł super, ale kurwa, on zamordował jej rodziców ?:o a ona się do niego tuli? No dziwna sprawa powiem szczerze, wiem, że jest piękny, cudowny i wgl, ale jest mordercą JEJ RODZICÓW! Już wolałabym sobie strzelić kulkę w łeb, niż czuwać przy jego boku :o nie wiem, może się okaże, że miał brata bliźniaka i to wcale nie on ich zamordował, tylko ten brat? Może kurwa to jakiś sen ?:o nie wiem nie wiem, ale ciekawa jestem co będzie dalej. KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńKochanie może ci ciężko to zrozumieć, ale w grę wchodzi miłość , a ona w tym przypadku jest ślepa i niewłaściwa ! Nie jest łatwo zrezygnować z miłości !
UsuńGENIALNY rozdział!!! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Mój ulubiony blog
OdpowiedzUsuńJaki dupek jest z Harrego. Cudowny!!
OdpowiedzUsuń