Rozdział 6
Zdenerwowana siedziałam w poczekalni i czekałam, aż
wyczytają nasz lot. Przypomniała mi się nasza ostatnia przygoda z lotniskiem i
w tym momencie, ucieczka również była najlepszym rozwiązaniem. Nie wiedziałam
co będzie, gdy wrócę do domu. Zresztą, nawet już nie miałam domu. Byłam
niepełnoletnia i nie miałam żadnej opieki. Nie chciałam wylądować w domu
dziecka i choć to by utrzymało mnie z dala od Harry’ego, to wolałam uciec.
Tylko teraz to nie wydawało się możliwe.
Spojrzałam na Harry’ego, który również patrzył na mnie.
Śledził każdy mój ruch, jakby był przygotowany na moje i tak nieudolne próby
ucieczki. Nie wiedziałam, jak to robił, ale był wszędzie. Byłam zagubiona
między tym, co czułam a tym, co powinnam. Uciekałam, bo wiedziałam, że
powinnam. Ale też zawsze cząstka mnie, chciała by mnie odnalazł. Nie mogłam
kontrolować swoich uczuć.
- Idziemy.
Wstałam i ignorując jego wyciągniętą dłoń do mnie,
skierowałam się w stronę bramek. Westchnął i dogonił mnie, wyraźnie zirytowany.
Przyznaje, miałam chwile słabości i byłam w jego ramionach, ale to był
największy błąd. Przypominało mi to, że uczucie do niego wciąż było bardzo
silne. I nie chciałam sobie na to pozwolić. Musiałam trzymać się od niego z
dala. Wiedziałam, że nie ułatwi mi tego, ale ja też nie miałam zamiaru ulegać.
Od teraz uczucia nie wchodziły w grę. Zapomnę o tym, co do niego czułam i będę udawała, że wszystko
zniknęło.
Po męczących godzinach w końcu siedziałam w samochodzie i
jechałam do domu. Nie zwracałam na nic uwagi. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam
przez nią. Nie interesowały mnie widok, tylko co teraz miało być. Co miałam
powiedzieć policji. Jak miałam uciec, by nie trafić do sierocińca. Jak miałam
się uwolnić od Harry’ego.
Przetarłam zmęczone powieki i ponownie spojrzałam za
szybę. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się do chłopaka za kierownicą.
- To nie jest droga do mojego domu – byłam
zdezorientowana.
- Wiem. Jedziemy do mojego.
Nie spojrzał na mnie ani razu.
- Zawieź mnie do mojego domu!
- Teraz to jest twój dom – w końcu na mnie spojrzał z
uśmiechem.
Co do cholery on mówił?!
- Zawieź mnie do Jen.
Zignorowałam jego słowa. Z pewnością nie
zamierzałam mieszkać z nim. Popatrzył na
mnie przez chwilę, po
czym gwałtownie zawrócił auto.
- Idiota – mruknęłam pod nosem.
Na jego usta wkradł się uśmieszek. Wywróciłam oczami i
tym razem skupiłam się na drodze. Chciałam być pewna, że prowadziła do mojej
przyjaciółki. Ona była jedyną osobą, która mi została. Być może sprowadzałam na
nią wielkie kłopoty, ale jeśli będzie trzymać się z dala od Harry’ego, nikomu
nic się nie stanie. Chciałam w to wierzyć. Ona mogła mi pomóc. Jako jedyna
powie, co było najlepszym rozwiązaniem.
Zatrzymaliśmy się przed domem przyjaciółki. Chciałam
wysiąść, lecz drzwi zostały automatycznie zablokowane, zanim zdążyłam sięgnąć
po klamkę. Westchnęłam zirytowana i
spojrzałam na niego. Jego poważna mina nie działała na mnie najlepiej.
- Jeśli dowiem się, że byłaś gdzieś indziej niż u niej,
to możesz się z nią pożegnać – ostrzegł szorstko.
Patrzyłam na niego przez chwilę bez emocji. Spuściłam
wzrok, gdy usłyszałam dźwięk odblokowania. Szybko odwróciłam się i wysiadłam, trzaskając drzwiami. Nie musiałam odwracać
się, aby wiedzieć, że wkurwiałam go tym ruchem. Nic go nie wkurzało tak jak
właśnie to.
Bez pukania weszłam do środka. Nie zdziwiłam się, że jak
zwykle drzwi były otwarte, a na parterze nie było nikogo. Wdrapałam się po
schodach i weszłam do pokoju przyjaciółki. Na mój widok otworzyła szeroko oczy
i szybko odłożyła laptopa na bok. Położyłam się obok niej na łóżku, a ona mnie
przytuliła.
- Wiesz – zaczęła cicho – to będzie chujowa przemowa. Bo
nie zamierzam ci pierdolić, jak to będzie dobrze. Nie będzie. Boli i będzie
zawsze boleć. Ale jesteś silna i masz mnie, więc dasz radę, a ja ci pomogę.
Obiecuję, że zabije tego sukinsyna, który to zrobił. A ty musisz obiecać, że
będziesz odwiedzała mnie w więzieniu.
Zaśmiałam się cicho przez łzy.
- Będę siedzieć razem z tobą. Kocham cię – przytuliłam ją do siebie – I fuj, śmierdzą
ci włosy.
- Zaraz ci tak przypierdole, że będziesz latała tydzień z
gołębiami.
Zaśmiałyśmy się. Przekomarzałyśmy się jeszcze przez kilka
minut. A potem przyszedł odpowiedni moment. Powiedziałam jej o wszystkim.
Siedziała zaklęta z szeroko otwartymi oczami i nie mogła uwierzyć w moje słowa.
Szczerze, gdy powiedziałam to na głos, to wydawało się absurdalne. Niemożliwe.
Jak jakiś horror. Który okazał się moim życiem.
Walczyłam z Jen, a raczej goniłam przez cały dom, gdy
pomimo swoich obietnic, że zachowa spokój, zaczęła krzyczeć, że go zabiję.
Pozwoliłabym jej na to, gdybym wiedziała, że miała jakąkolwiek szansę. Bałam
się, że to ona byłaby martwa.
Postanowiłyśmy zadzwonić do Addiego. Nie chciałam
ryzykować wyjściem na policje. Zbyt wiele razy przekonałam się, że znał każdy
mój ruch. Usłyszałyśmy dzwonek i obie zerwałyśmy na nogi. Otworzyłyśmy drzwi i
od razu poczułam miłe ciepło na widok przyjaciela naszej rodziny. Usiedliśmy
razem w salonie.
- Zadzwoniłam do ciebie, by pogadać z przyjacielem
–przytaknął - Co by się stało, gdybym zeznała, że wiem, kim jest morderca -
zagryzłam nerwowo wargę - że jest nim
Harry Styles.
Spodziewałam się po nim zaskoczenia, czegokolwiek, ale
nie tego. Spuścił głowę i złączył ręce. Wziął głęboki oddech i spojrzał na
mnie.
- Nelly twoje zeznania nic nie dadzą. Nie mają żadnych
dowodów na Stylesa i cokolwiek byś powiedziała, nikt nie zajmie się tą sprawą.
Wszyscy się go boją, a próba wsadzenia go za kraty jest jak wyrok śmierci.
- Jak do chuja boją? Nie obchodzi mnie to. On zabił jej
rodziców! Musi za to odpowiedzieć! – krzyknęła oburzona Jen. Zignorowałam jej
wrzaski.
- Nie zdziwiło cię to, prawda? Wiesz, że to on. I wiesz,
że nigdy za to nie zapłaci.
- Zdziwiło mnie, że wróciłaś i nie…
- Nie jestem martwa – dokończyłam za niego. Przytaknął.
- Twoi rodzicie nie bez powodu, próbowali cię od niego
odciągnąć. Nie chcieli, abyś kiedykolwiek dowiedziała się o tym, ale teraz ich
tu nie ma i muszę ci to powiedzieć, abyś zrozumiała, że to nie czas na miłość i
nadzieję do niego, jeśli chcesz dalej żyć.
Przełknęłam głośno ślinę. Bałam się tego, co miałam
usłyszeć.
- Proszę, powiedz mi – szepnęłam. Chciałam wiedzieć
dlaczego.
Podskoczyłam w strachu, gdy nagle rozległ się dzwonek do
drzwi. Jen wstała z kanapy i podbiegła do drzwi. Zmarszczyłam brwi, gdy
usłyszałam jej przeklinanie. Zaalarmowana wstałam, lecz zanim zdążyłam postawić
krok, do salonu wszedł Harry. Przestałam oddychać na chwilę. Zmrużył oczy i
zaczął mi się przyglądać. Na szczęście jego oczy nie były ciemne, a gdy błysnęła
przed nim postać mojej przyjaciółki, zobaczyłam w nich rozbawienie. W chwili,
gdy przeniósł wzrok na Addiego, czekałam na jego wybuch. A on, ku nie tylko
mojemu zdziwieniu, uśmiechnął się złowrogo.
- Panie komisariacie witam. Co tu pana sprowadza? – był
zbyt uprzejmy.
Mężczyzna obok mnie głośno przełknął ślinę i zobaczyłam w
jego oczach strach.
- Ja em… przyszedłem porozmawiać z Nelly o tym, co teraz
się z nią stanie.
Na jego słowa Harry uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Oh kochanie, przekazał ci już cudowną wiadomość? –
spojrzał na mnie.
Byłam bardziej niż zdezorientowana.
- Co?
Addi spojrzał na mnie i widziałam w jego oczach ogromny
smutek i prośbę o wybaczenie.
- Harry stara się o opiekę nad tobą do osiemnastego roku
życia.
Spodziewaliście się takiej końcówki? Wybaczcie, że tak długo czekaliście na rozdział. Mam nadzieję, że Was zaskoczyłam obrotem spraw.
Love you xx
*.* ciekawe czy ona kiedyś uwolni się od Harrego, a może Harry się zmieni *.* czekam na next <33
OdpowiedzUsuńZa nic nie spodziewałam się takiej końcówki! O mój Boże. Kobieto, jesteś genialna. Cały czas mnie zaskakujesz i jesteś moim wzorem, wiesz? Jesteś jedną z najlepszych "pisarek" na blogspocie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak będzie wyglądać ta "opieka". Hahahah, Harry buntownik. Wszyscy się go boją co mnie nie dziwi. No, ale kurde on jest takii przystojny. Nic nie poradzę na to, że mam słabość do bad boy'ów.
Nie dziwię się, że Jen tak zareagowała na tą całą opowieść. Ja na jej miejscu też bym tak zareagowała. Polubiłam ją. Wydaje się być dobrą osobą i wspaniałą przyjaciółką.
Uwielbiam ten rozdział <3
Pozdrawiam i życzę weny <33
Warto było czekać! no więc, jak już przed chwilą Ci pisałam zakończenie mnie zaskoczyło! myślałam, że Harry ją wywiezie i tyle. a tu stara się być jej prawnym :D nie wierze :D
OdpowiedzUsuńtrzymam kciukasy za następny rozdział i nie chcę widzieć żadnej przerwy! do następnego Pysiaku! :*
jest świetny. Do następnego ;)
OdpowiedzUsuńNo tak...
OdpowiedzUsuńGenialny!
Zauwazylam kilka błedow, ale to nic pawaznego.
Koncowka naprawde swietna! Rowniez spodziewalam sie, ze Harry wywiezie Nelly. A tu prosze.
W ogole caly rozdzial jest dla mnie zaskoczeniem.
Poprosze o kolejny!
Twoje opowiadanie jest naprawdę genialne. Nie mogę się od niego oderwać.
OdpowiedzUsuńSPAM:
Zapraszam na nowo powstały spis blogów o One Direction. Zachęcam do wpisywania się.
spis-blogow-1d.blogspot.com
Super :-) :*
OdpowiedzUsuńNo powiem że jestem w szoku. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńAgan :*
Nie wiem co powiedzieć... Więc tylko jedno z siebie wykrztuszę Next!!
OdpowiedzUsuńOMG !!!!! Ale niespodzianka !!!!
OdpowiedzUsuńOMG !!!!! Ale niespodzianka !!!!
OdpowiedzUsuńOMG.! Amazing....
OdpowiedzUsuńhttp://strong-fanfiction-polska.blogspot.com/