Rozdział 23
Nie potrafiłam sama określić, co czułam, gdy jednym
wielkim krokiem podszedł do mnie i delikatnie swoją dłonią, wytarł moje łzy. Na
jego czuły dotyk, przymknęłam powieki. Zaciągnęłam się powietrzem, aby poczuć
jego zapach. Sprawiał samym dotykiem, że przestawałam się bać. Nie miałam się
czego bać, dopóki był przy mnie.
Bałam się otworzyć oczy. Bałam się, ponieważ cisza
dookoła była przerażająca. Zakłócały ją nasze przyśpieszone oddechy i moje
szalenie bijące serce. Biło, jakby wiedziało, że to były ostatnie minuty mojego
życia. Jakby miało brać ostatnich oddech, zanim całkowicie przepadnę. I tego
właśnie się bałam.
- Zawsze byłaś najlepszą częścią mnie.
Wraz z jego cichym głosem, otworzyłam oczy i cały świat
przestał dla mnie istnieć. Pojedyncza łza zakręciła się w jego oku, by spaść na
mokry policzek.
- Nadal mogę nią być.
Dlaczego miałam wrażenie, że za chwilę moje serce się
zatrzyma? Bo nie będzie miało dla kogo bić. Gdzie był wybór, który przed chwilą
ciążył mi w myślach? Spóźniłam się z decyzją i został mi odebrany?
Wybierałam serce. Wybrałam jego.
- Nie możesz – zaprzeczył z bólem – Tak jak ja, już nie
mogę być dla ciebie.
Oczy zapiekły mnie od następnych łez. Już bez żadnej
walki, pozwoliłam im uciec. Chciałam krzyczeć. Wykrzyczeć zaprzeczenie, lecz
gdy otworzyłam usta, słowa uciekły i odebrały mi głos.
Przymknęłam powieki, gdy jego ciepłe usta, dotknęły
mojego czoła. Nie chciałam ich otworzyć. Nie mogłam zobaczyć swojej klęski. Nie
chciałam patrzeć, jak odchodził, więc dlaczego nie mogłam o niego walczyć?
Chyba nie wystarczająco wierzyłam, że możemy to pokonać.
Czułam to. Jak odchodził. Już nie czułam jego dotyku.
Poczułam chłód w miejscu, gdzie przed chwilą znajdywały się jego usta. Zmusiłam
się do otworzenia powiek i złapałam go za rękę, gdy próbował odejść.
- Więc to koniec? – spojrzałam na niego – Chcesz tak po
prostu odejść? Po tym wszystkim, co przeszliśmy?
- Nie mamy szansy na wspólną przyszłość. Myślałem, że
możemy mieć – pokręcił głową, a łzy wypłynęły z jego oczu – To, co zrobiłem
zawsze będzie nas pogrążało. Podążało za nami jak cień, a nie zniosę dłużej
patrzeć, jak cierpisz przeze mnie.
- Jeśli nie mamy wspólnej przyszłości, to dlaczego tu
jesteśmy? Ta miłość jest silniejsza niż śmierć. Nie jest idealna i nigdy nie
będzie. Mamy w sobie demony, które chcą nas pokonać. Możemy wygrać tylko razem.
Wiem, że cię kocham. I nie potrafię z ciebie zrezygnować.
- Chcesz codziennie przeżywać to, co dziś? Nawet nie
próbuje mnie oszukiwać. Wiem, że boisz się mojego dotyku. Tego, co widzisz, gdy
zamykasz przy mnie oczy. Chcesz tak żyć? Spadać każdego dnia coraz bardziej?
- Możemy to pokonać. Ja to pokonam. Walczę i dlaczego do
cholery, nie możesz walczyć ze mną?
- Jak chcesz to pokonać, Nelly? Zawsze będę mordercą. Nie
wymarzonym chłopakiem.
- Myślisz, że gdybym widziała cię w ten sposób, to
stałabym tu i błagała, abyś mnie nie zostawiał? Myślisz, że bym ryzykowała
życie, aby cię odnaleźć? Kocham cię i nie boję się tego powiedzieć. Mogę to
powtarzać do usranej śmierci i każdemu, kto stanie nam na drodze. Jesteś jedyną
rzeczą, której jestem pewna w tym popierdolonym życiu. Potrzebuję cię i jestem
gotowa stoczyć walkę z przeszłością. Walczyć o naszą przyszłość. Mogę to
zrobić, ale nie jestem w stanie kochać za nas dwoje i walczyć sama.
- Tak będzie najlepiej.
Nie wierzył w to. Kłamał mi w oczy, a potem odwrócił się
i zaczął iść.
- Jeśli teraz odejdziesz i zrezygnujesz ze mnie, już
nigdy nie będzie mnie dla ciebie.
Krzyknęłam za nim. Pieprzona namiastka nadziei zakuła
moje serce, że zatrzyma. Nie zatrzymał.
Upadłam na ziemie. Czułam, jak moje serce poddawało się.
Nie miało już po co bić. Nie miałam dla kogo oddychać. Powietrze stało się
trucizną. Z każdej części mnie zabierało chęć do życia. Jedyne życie, którego
chciałam to dzielić je z nim. Teraz już nie chciałam żadnego. Nie było żadnego
lepszego jutra. Nie było żadnej przyszłości. Wszystko przepadło. Puścił moją
rękę i spadłam w przepaść. Byłam stracona.
Usiadłam na fotelu i spojrzałam za małe okienko samolotu.
Zawsze zastanawiałam się, jak można było chcieć pozbawić się uczuć. Przecież
wtedy nie unikało się tylko bólu, ale pozytywnych uczuć. A bez nich świat był
tylko kupą nieszczęścia. Teraz dobrze rozumiałam tych ludzi. Jeśli tylko
mogłabym pozbyć się tego bólu, zrobiłabym to. Nawet jeśli nigdy więcej nie miałbym
poczuć szczęście. I tak nie było na to szansy. Chciałam być obojętna na
wszystko. Nigdy nie pozwolić sercu niczego poczuć. Zamierzałam udusić w sobie
miłość do niego i nieważne było czy próbując, przegram. Już czułam się
przegrana.
- Nelly.
Jen usiadła obok. Wracaliśmy do miejsca, które podobno
nazywało się domem. Nie było tam żadnego domu. Wiedziałam, że miałam przy sobie
Jen, ale czułam, jakbym była sama. Czułam. jakbym już nawet nie pasowała do
Jen. Zgaduje, że nie miałam już swojego miejsca.
- Przestań – zacisnęłam ręce w pięści – Przestań do
cholery mówić, że powinnam walczyć. Walczyłam i przegrałam. Drugi raz nie
popełnię tego błędu.
- Nie mogę znieść tego, jak cierpisz..
- Każdy to mówi – warknęłam – On też to powiedział. A
potem zrobić coś, co zraniło mnie najmocniej. Uciekł jak pieprzonych tchórz. I
błagam, przestań ciągle powtarzać, że będzie dobrze. Po prostu przestań.
Nie powinnam się na niej wyżywać. Ale zrobiłam to.
Raniłam ludzi na okrągło i większość była przeze mnie martwa. Nie chciałam już
nikogo w pobliżu, by kogoś zranić. Odwróciłam wzrok, gdy wstała i odeszła na
inne miejsce. Nie przegapiłam spojrzenia z drugiego kąta samolotu. Kevin
patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się do niego z drwiną. Ta silna miłość upadła na
jego oczach.
Kilka godzin później wylądowaliśmy w Londynie. Bez słowa
zabrałam i wyszłam na lotnisko. Postanowiłam, że raz zrobię coś słusznego i
odpowiem za swoje czyny. Zniknie całe poczucie winy.
Po jeździe taksówką zatrzymaliśmy się przed domem Jen.
Miałam u niej się zatrzymać.
- O mój Boże, dziewczynki!
Mama Jen wybiegła ze środka i szybko zabrała swoją córkę
w ramiona. Odwróciłam wzrok, aby nie patrzeć na nich. Zignorowałam ból serca i
to, że już nigdy nie miałam być tak przywitana przez swoją mamę.
Mama Jen myślała, że byliśmy na starej działce moich
rodziców, za miastem. Wierzyła, że jej córka pomagała mi przechodzić przez
traumę. Nie wiedziała nic o ściganiu mordercy, aby wyznać mu miłość i pozwolić
kolejny raz zabić moje serce.
- Jak się czujesz, kochanie?
Spojrzała na mnie, a ja wzdrygnęłam się na słowo kochanie. On zawsze tak do mnie mówił.
Nie mogłam znieść tego, że wspominając o nim, wszystko będzie mówione jako
przeszłość.
- Lepiej, dziękuje.
Wymusiłam uśmiech. Sarah przytaknęła i zaprowadziła nas
do kuchni. Naszykowała nam ciepłą
herbatę i naleśniki. Z trudem przełknęłam każdy kęs. Pamiętałam, jak
uwielbiałam je robić ze swoją mamą. Czym prędzej dojadłam resztki i dziękując
za posiłek, udawałam się do pokoju, który był mi przeznaczony.
- Teraz się mnie nie pozbędziesz - do pokoju wpadła Jen z
płytami w ręce. Westchnęłam, ale nie powiedziałam nic – Mój tato, polecił nam
podobno zajebisty film. I nie, to nie jest jakiś staro wieczny z nie wiadomo
którego wieku – uniosłam zaskoczona brew – Też się zdziwiłam i dlatego dostałam
od niego pilotem.
Zaśmiałam się cicho. Uwielbiałam jej tatę. Był wielkim
fanem starych filmów. Często nam polecał jakieś i wydawało się, że to były
pierwsze filmy, które powstały. Nudne jak diabli. Zdecydowanie obie byłyśmy fanką nowoczesnych.
- Co to za film?
- Jeszcze większe dzieci z 2013 – zaśmiała się – Tak
naprawdę mama go zmusiła do wyjścia do kina. Dlatego go zna.
- I to wszystko wyjaśnia.
Zaczęłyśmy oglądać. Spędzając ten czas z przyjaciółki na
śmianiu, komentowaniu i jedzeniu, wątpiłam w to zamierzałam zrobić. A potem
wiedziałam, że to tylko krótka chwila, a jutro wróci wszystko od nowa i nie
pozwoli mi żyć.
Nie
wiem, czy jest jakaś osoba, która zna mnie lepiej niż ty. Nawet ja nie znam
siebie. W ostatnim czasie przestałam poznawać osobę, którą się stałam. Chociaż
od zawsze najpierw robiłam, a potem myślałam. I to mi zostało. I to może
kolejna głupota, którą zrobię. Czytasz to, bo wiem, że powstrzymałabyś mnie
przed tym. A musisz mi pozwolić to zrobić. Nie mam już dłużej swojego miejsca.
Nie wiem, gdzie należę. I nie mam siły, aby dowiedzieć się tego. Doceniam, że
jesteś tu i dziękuje za to. Naprawdę. To po prostu czas, aby zapłaciłam za
swoje błędy. Przepraszam, jeśli cię to zaboli. Przepraszam, jeśli cię
zawiodłam.
Musisz
wiedzieć, że kocham cię Jen. I dlatego nie pozwolę pociągnąć cię do piekła, w
które spadam. Powiedziałaś mi wczoraj, że to jest nowe życie. Masz rację, jest.
Dla ciebie. Musisz ułożyć sobie wszystko i pamiętać, że zawsze będę o tobie
pamiętać.
Nigdy
mi tego nie wybaczysz, ale pozwól mi to zrobić. Potrzebuję tego. To, co mam w
środku nie pozwala mi oddychać. Moja podświadomość rujnuje mnie. Proszę, nie
próbuj mnie ratować. Nie chcę twojego ratunku. Pozwól mi odejść, Jen.
Zawsze
cię będę kochała. Nelly.
Zgięłam kartkę na pół i położyłam na swojej poduszce.
Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Szłam po
cichu, aby nikogo nie spotkać.
- Nelly? – usłyszałam, jak wkładałam buty. Przeklęłam pod
nosem i odwróciłam się w stronę Jen – Gdzie idziesz?
- Na cmentarz.
Unikałam jej wzroku.
- Chcesz, żebym poszła z tobą?
- Nie. Muszę zrobić to sama.
- Okey.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się delikatnie. A potem
jak najszybciej wyszłam na zewnątrz. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam, aby zrobić
ostatnio głupią rzecz, która może wybawić mnie od tego poczucia winy. Starałam
się nie płakać. Im wszystkim będzie lepiej beze mnie. Jen będzie lepiej.
Harry’emu będzie lepiej. Przynosiłam tylko ból. Jen przeze mogła stracić życie,
bo pokochałam niewłaściwego chłopaka. Nie zasłużyłam, aby być w jej życiu.
Odkąd Harry wygonił mnie ze swojego życia, nie należałam
nigdzie. Do nikogo.
Weszłam do budynku i skierowałam do gabinetu, który
kiedyś należał do Addiego. Został zabity przeze mnie. To kolejny powód do tego,
by zrobić to, co zamierzałam. Zapukałam i otrzymałam pozwolenie na wejście do
środka.
Mężczyzna w średnim wieku siedział za biurkiem. I zdawało
się, że mnie znał. Uśmiechał się delikatnie.
- Nelly, prawda?
Przytaknęłam.
- Chodzi o moich rodziców.
- Podobno wyjechałaś na działkę w czasie tej strzelaniny.
Nie wiem, czy oglądałaś telewizję, ale zabójca uciekł i do pory nie wiemy,
gdzie jest, ale…
- To ja ich zabiłam.
Dobry, kociaki.
Rozdział na dzień kobiet. No kobity mamy nasze święto i należy nam się wszystko, co najlepsze. I tego Wam życzę.
Pewnie, chcecie mnie zabić, że Harry odszedł. Ale nie bijcie! Wynagrodzę Wam to!
Rozdział na dzień kobiet. No kobity mamy nasze święto i należy nam się wszystko, co najlepsze. I tego Wam życzę.
Pewnie, chcecie mnie zabić, że Harry odszedł. Ale nie bijcie! Wynagrodzę Wam to!
Love you xx
Ryczę! Po prostu ryczę jak małe dziecko i nie mogę przestać. Dlaczego? Dlaczego?! Dlaczego no?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Harry zmądrzeje i coś z tym zrobi.
Co do Nelly, wiem, że go kochasz, ale przyznawać się do zabójstwa? To jest takie.... nieodpowiedzialne, ale z drugiej strony takie romantyczne. No kurde, nawet nie wiem co Ci napisać
Rozdział po prostu cudny i nie mogę doczekać się następnego.
Chciałam Ci również życzyć wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.
KOCHAM CIĘ za to, żę piszesz.
Pozdrawiam i czekam Kate
beznadziejny rozdział!? to jeden z najlepszych rozdziałów! ryczę jak bóbr, a końcówka mnie rozbroiła :o
OdpowiedzUsuńtak bardzo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, czuję że będzie świetny z resztą jak każdy! kocham Cię normalnie! xx
@inswadnes
Popłakałam się :'( ona się przyznała?!!!! Teraz Harry wróci;)
OdpowiedzUsuńRyczę... MEGA!:-*
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 !! :*
OdpowiedzUsuńale ryczę :** zajebisty
OdpowiedzUsuńBoże, nie wierzę, że to zrobiłaś : o Jak Nelly mogła pójść na policję i powiedzieć, że to ona zabiła swoich rodziców? Boże, co za klapa, teraz będę to przeżywała, no nie! Jak mogłaś, Aleksa? Omg : o
OdpowiedzUsuńDobra, mistrzu mimo wszystko ten rozdział jest zajebisty, wiesz? No bo kurde wszystko co napiszesz jest zajebiste, także to wcale nie jest dziwne. Mistrzowie tak mają, nie? :D
Harry wkurwiasz mnie, naprawdę. Jesteś totalnym zjebem, wiesz? Czemu do cholery ją zostawiłeś? Widzisz co narobiłeś?! Teraz spinaj swoje poślady i kurde ją ratuj, ty przystojny bydlaku! : o
No i, mistrzu kocham Cię! Jesteś zajebista! ♥
Pozdrawiam i życzę weny xxx
I'm crying :'(
OdpowiedzUsuńHarry odszedł :((
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuńNo nie, rozstali się :'( Jeszcze ona powiedziała, że zabiła swoich rodziców :/ Rozdział jest świetny :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńAgan :*
Cudowneee <3 Jak nazywa sie piosenka w zwiastunie ?
OdpowiedzUsuńNormalnie szczena mi opadła niespodziewany koniec rozdziału <333
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńNie wiem, nadal mam słaby dostęp do internetu, ale podejrzewam, że jakoś w weekend :)
Usuń