Rozdział 19
Rano wszystko szybko się działo. Każdy zaczął nas
pośpieszać. Nie mieliśmy zbyt dużo do roboty, gdy nasze bagaże nie zostały
nawet rozpakowane. O piątej nad ranem, musieliśmy opuścić to mieszkanie. Nie
miałam pojęcia, dlaczego i gdzie zmierzaliśmy, ale również bałam się o to
zapytać. Słowa Harry’ego huczały mi w głowie. Całą noc nie mogłam spać,
obserwując Jen, która pogrążyła się w śnie. Chciałam upewnić się, że była
bezpieczna. Nie powtórzyłam jej słów, które mroziły mi serce w przerażeniu, bo
miałam nadzieję, że nie dotyczyły jej.
O piątej wsiedliśmy do samochodu i z piskiem opon,
ruszyliśmy w nieznane mi miejsce. Półgodziny później okazało się lotniskiem.
Byłam zaszokowana tym miejscem. Mogli ich zatrzymać w każdej chwili, a już z
pewnością nie przepuszczą do samolotu. Jednak zachowałam w sobie wszystkie obawy i
cicho szłam tak jak mi kazał. Nie spuszczałam wzroku z Harry’ego i upewniałam
się, że Jen była blisko.
Harry wydawał się tylko skupiony na wydostaniu nas z
Londynu. Nie mogłam dostrzec w tym żadnego zagrożenia. Dopóki nie weszliśmy do
dziwnego, ciemnego korytarza. Na samym końcu stał dobrze zbudowany facet, który
na nasz widok uśmiechnął się i przytaknął. Gdy otworzył drzwi, zobaczyłam
samolot. Reszta chłopaków zadowolonych przeszła przez próg. Wtedy, gdy pierwszy
raz tego ranka Harry zwrócił na mnie uwagę, moje serce zabiło w ostrzeżeniu.
Stał w drzwiach i patrzył na mnie z niezrozumiałym wzrokiem. Złapał za mój
nadgarstek i zmusił do wyjścia na powietrze. Popchnięta przez niego poleciałam
do przodu. Nie musiałam dłużej myśleć, czułam to całą sobą. Wcisnęłam stopy beton,
aby się zatrzymać i szybko odwróciłam. Zdążyłam zauważyć, jak obcy facet
popycha do tyłu Jen i nie pozwala jej przejść. Zrzuciłam się w jej kierunku,
ale szybko zostałam powstrzymana przez Harry’ego. Złapał mnie w pasie i uniósł
do góry. Krzyczałam i szarpałam się z nim. Zanim drzwi się zamknęły,
dostrzegłam przerażony wzrok Jen.
Nie dałam rady. Byłam zbyt słaba, by powstrzymać go przed
wepchnięciem mnie do samolotu. Trzymał mnie w mocnym uścisku cały czas, aż w
końcu spokojnie wybiliśmy się w górę. Czułam
na sobie jego wzrok. Ale nie mogłam tego odwzajemnić. Nie mogłam na niego
spojrzeć. Wolałam zamknąć powieki i już nigdy więcej nie zostać zmuszona, by
spojrzeć w jego oczy. Nie chciałam tego. Nigdy więcej.
Z pod moich przymkniętych powiek spłynęła kolejna łza.
- Jak możesz mówić, że mnie kochasz, gdy jesteś w stanie
patrzeć na mój bol. Jakim prawem wypowiadasz te słowa, gdy ciągle mi go
zadajesz. Tego nie robi się osobie, którą się kocha. Nie odbiera mu się
szczęścia, nie zabiera sensu życia. A ty robisz wszystko, bym cierpiała coraz
bardziej. Zmieniłeś mi życie w koszmar i cokolwiek to, co wydaję ci się, że
czujesz do mnie, jest przekleństwem. Przekleństwem, bo trzyma mnie przy tobie.
A ja nie chcę nigdy więcej być przy tobie. Już nigdy nie waż się mówić, że mnie
kochasz. Nie masz do tego cholernego prawa.
Otworzyłam oczy i spuściłam głowę. Ani razu nie patrząc
na niego. Po chwili odsunął się i dał mi szansę, na wyminięcie go. Zrobiłam to
i przeszłam przez zasłonę i usiadłam na ostatnim fotelu, tuż przy oknie.
Spojrzałam przez małe okienko. To był piękny widok. Dawno zapomniałam, jak
wyglądało piękno.
- Nelly – usłyszałam obok cichy głos. Szybko przetarłam
rękawem swetra mokrą twarz, ale nie odwróciłam się.
- Odejdź.
- To ja Louis.
Poczułam, jak rozsiadł się na fotelu obok.
- To nie zmienia faktu, żebyś odszedł – warknęłam.
- Chce porozmawiać. Słyszałem waszą rozmowę. Nie chce
usprawiedliwiać Harry’ego…
- Ale właśnie to zrobisz – przerwałam mu sucho.
Nie chciałam tego słuchać. Zignorował mój ton i moje
słowa.
- Jest moim przyjacielem i musisz mnie wysłuchać. Czy
tego chcesz czy nie. Musisz coś zrozumieć – spojrzałam na niego ponuro.
Nie chciałam już niczego rozumieć. Miałam dość. A Louis,
jak każdy przeklęty facet w tym samolocie, miał to w dupie i mówi dalej.
- Harry był kiedyś inny. Zmienił się po śmierci jego
rodziców. Zaczął pić i nawet ćpać, aby tylko pozbyć się tego bólu. Wyniszczał
go, a on pozwalał, aby go to zabiło – przełknęłam głośno ślinę na te słowa –
Przypadkiem dowiedział się o sprawię waszych rodziców. Przestał imprezować,
zatracił się w szukaniu prawdy. A prawda kolejny raz go zmieniła. Zaczął żyć
gniewem i zemstą. Odnalazł twoją rodzinę i miał to zrobić szybko. Zbyt długo na
to czekał, ale byłaś ty i wszystko się zmieniło. Kazałem mu postąpić według
planu, bo bałem się, że wydarzy się to, co się zdarzyło. Zakocha się w tobie.
Uparcie powtarzał, że za mocno cię nienawidził i nic tego nie zmieni. Z każdym
dniem, spędzonym z tobą, zaczynał się gubić. Nie przyznawał się, ale tracił
kontrolę. Wrzeszczał i próbował sam siebie przekonać, że czuł tylko nienawiść.
I żeby to udowodnić, dokonał swoje zemsty.
Odwróciłam wzrok, a oczy mnie zapiekły. Nigdy nie zapomnę
tego dnia.
- W chwili, w której to zrobił, uświadomił sobie, że
kochał cię. Nigdy nie spodziewałem się zobaczyć tego u niego, ale żałował. Nie
wiedział co zrobić. Zabrał cię do Włoch, ponieważ chciał spędzić z tobą
ostatnie chwilę, zanim poznasz prawdę. Ale wiedziałaś od samego początku. To co,
poczuł wtedy zmusiło go do robienia ci jeszcze gorszych rzeczy. Nie mógł sobie
poradzić, więc stwierdził, że będzie tym kim był, zanim cię poznał.
Bezdusznym potworem.
- Tłumaczył, że musi cię zatrzymać, by do kończyć to co
zaczął. Wszyscy wiedzieliśmy, że naprawdę bał się pozwolić ci odejść. Bał się
stracić cię na zawszę. Bał się kochać ciebie. Bał się wszystkiego, co ci
zrobił. Bał się twojego cierpienia, że go zabiję. Więc, walczył z tym. Walczył,
by nie dopuścić do siebie żadnych emocji. Przegrał w dniu, w którym go wydałaś.
Bo zrozumiał, że stracił cię na zawsze. I to wtedy pierwszy raz zobaczyłem, jak
płakał. Nie mówię ci teraz Nelly, abyś pobiegła do niego i mu wybaczyła. Oboje
wiemy, że takich rzeczy nie można wybaczyć. Nie musisz mi wierzyć, ale on kocha
cię. Na swój sposób, który jest popierdolony, ale kocha. I wciąż próbuję uczyć
się kochać w sposób, na jaki zasługujesz. Może tego nie widać przez wszystkie
rzeczy, które robi. I możesz go za wszystko obwiniać, ale nie za to, że
zostawił Jen.
Napięłam mięśnie na imię przyjaciółki. Louis to zauważył
i szybko mówił dalej.
- Nie wydałaś tylko jego. Wydałaś też nas – odwróciłam
wzrok, gdy jego oczy ściemniały od gniewu – I wszyscy wiemy, że sama nigdy byś
tego nie zrobiła, ale była Jen – skrzywiał się ponuro – jako rozsądek i kazała
ci wykorzystać szansę.
- Nie prawda…
- Przestań – przerwał mi – nikt nie uwierzy w te
kłamstwa. To, że Harry nie jest zły tak jak powinien być, nie oznacza, że my
nie jesteśmy. Prawda jest taka, że gdyby Harry cię nie kochał, leżałabyś już
martwa.
Zobaczyłam w jego spojrzeniu, że nie kłamał.
- I gdyby Harry nie złożył ci obietnicy, Jen również
byłaby martwa. Zostawił ją na lotnisku, ponieważ wiedział, że nie była z nami
bezpieczna. Nie może kontrolować wszystkiego, co robimy i nie powstrzymał,
gdyby jeden z nas chciał ją zabić.
Na te słowa posłałam mu
moje najstraszniejsze spojrzenie. Odpowiedział mi drwiącym
uśmieszkiem.
- Powiedział ci, że to kara za zdradę. A naprawdę
dotrzymał swojej obietnicy.
Wstał i posłał mi ostatnie spojrzenie, a potem odszedł.
Zostawił mnie z zapartym tchem. W bólu przez rozłąkę z Jen nie pomyślałam, że
to była dotrzymana obietnica. Teraz to
wiedziałam, jak i wiele rzeczy, a setki pytań błądziło po moim umyśle. Żałował,
że pozwolił jego miłości do mnie przegrać. Żałowałam, że nie uświadomił sobie
wcześniej tego. Jego zemsta również w jakimś stopniu go zniszczyła. Wiedział,
że to był koniec między nami i chciał spędzić ostatnie chwilę ze mną we
Włoszech. Zanim poznam prawdę i go znienawidzę, a potem odejdę. A on tak bał
się zostać sam, że odepchnął swoje uczucia na bok i niszczył mnie bardziej. Był
równie zagubiony i zniszczony przez tą miłość, jak ja.
Na drżących nogach wstałam z fotela. Nie panowałam nad
tym, co chciałam zrobić. Po prostu musiałam go zobaczyć. Odchyliłam zasłonę i
weszłam tam, gdzie reszta chłopaków siedziała. Lecz Harry nie był z nimi.
Przeszłam dalej i zatrzymałam się przy drzwiach do toalety. Musiał tam być i
coś mnie skłoniło do otworzenia ich. Delikatnie pociągnęłam za klamkę i
uchyliłam drzwi. Wystarczająco, aby zobaczyć Harry’ego. Stał schylony, opierał
dłonie o mały zlew, a wzrok miał utkwiony w swoim odbiciu, małego lusterka.
Jego oczy wydawały się nieobecne i lekko zaszklone. I wtedy dostrzegłam łzy
spływające mu po policzkach. Wstrzymałam oddech. Kolejna spłynęła tuż przy jego
rozchylonych ustach, z których padał ciężki, urwanych oddech.
- Harry?
Szepnęłam, niezdolna do powiedzenia więcej. Usłyszał mój
głos i zesztywniał. Odszukał w lustrze mój wzrok. Nasze spojrzenia się spotkały
na sekundę, bo szybko spuścił głowę i odkręcił kran. Nabrał do złączonych
palców wody i ochlapał nią twarz. Jego łzy pogubiły się w połączeniu kropel.
Przetarł dłońmi twarz i bez słowa wyminął mnie w drzwiach. Stałam tam, patrząc,
w miejsce w którym przed chwilą stał. Harry płakał.
Podskoczyłam na głos z głośników. Kazał nam wrócić na
miejsca i zapiąć pasy. Wycofałam się i wróciłam na swój fotel. Usiadłam i nie
mogłam pozbyć się widok jego zapłakanych oczy.
Nagle samolot gwałtownie zaczął odbijać w lewo. Mocniej
zacisnęłam palce na skórze fotela. Wszystkie rzeczy położone luźno na
siedzeniach, spadły na ziemie. Po chwili wyprostował swój lot i mogliśmy odpiąć
pasy. Szybko go odpięłam i poszłam do kabiny, gdzie wszyscy siedzieli. Nie
umknęło mi, że brakowało Harry’ego.
- Co się przed chwilą stało?
- Wracamy do Londynu – wyjaśnił mi Liam obojętnie.
Spojrzałam na niego jak na idiotę i chciałam więcej
informacji, ale odwrócił głowę i postanowił mnie zignorował, jak pozostali.
Udałam się z powrotem na miejsce. Pociągnęłam nogi po brodę i czekałam.
Rozmyślałam o słowach Louisa i o tym co, zobaczyłam w łazience, aż nie
poczułam, że wylądowaliśmy i Harry stał obok mnie. Nie wiedziałam, ile tam
stał, obserwując mnie. Dopiero gdy zauważyłam jego obecności, odezwał się.
Kazał mi zabrać wszystkie rzeczy i iść za nim.
Zrobiłam tak i wyszliśmy z samolotu. Zabrał mój bagaż i
zaczął iść w stronę drzwi prowadzących w stronę lotniska. Zatrzymał się przed
nimi i odłożył moją walizkę. Poczekał, aż dojdę do niego. Stanęłam przed nim
zdezorientowana. Jego smutne oczy spojrzały w moje i wtedy poczułam strach.
Próbował coś powiedzieć, ale szybko zamykał usta, tak jak je otworzył. Zmagał
się z czymś, zanim wziął głęboki oddech.
- Przepraszam za wszystko, Nelly – odchrząknął, gdy jego
głos łamał się – Za każdy ból, który spowodowałem. Przepraszam, że nie
pozwoliłem ci dostrzec, jak wielka jest moja miłość do ciebie.
- Harry… - byłam coraz bardziej przestraszona, ale nie
pozwolił mi dokończyć.
- Czasami niektóre rzeczy rozumiemy za późno. Jest za
późno dla mnie, aby to naprawić. Dlatego ostatnią rzeczą, którą dla ciebie
zrobię to, to czego pragniesz.
- O czym ty mówisz? – krzyknęłam.
- Zostawiam cię w spokoju – spojrzał mi ostatni raz w
oczy – Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Zanim się odwrócił i odszedł, ujrzałam jego łzy. Zanim
zrozumiałam, co powiedział, wchodził do samolotu. Zanim zaczęłam krzyczeć
rozpaczliwie jego imię, drzwi zamknęły się za nim. Zanim zrozumiałam, że
odszedł na zawsze, samolot wystartował.
- Harry!
Upadłam na ziemie, dławiąc się własnymi łzami. Spojrzałam
na samolot, który oddalał się coraz bardziej i z całym rozpadającym się sercem,
wykrzyknęłam jego imię.
Tego
chciałaś. Szeptał głos w mojej głowie. Mówił, że nie mogłam
płakać, ponieważ tego chciałam. Bo powiedziałam mu, że nigdy więcej nie chciałam
być przy nim. Nigdy więcej nie chciałam go widzieć. Powiedziałam mu to i oboje
nie wiedzieliśmy, że kłamałam.
Szarpałam się z kieszenią,
zanim udało mi
się znaleźć swój telefon. Drżącymi dłońmi weszłam w zakładkę kontaktów i wpisałam jego
imię.
Nie
ma takiego kontaktu.
Skrzywiłam twarz w rozpaczy. Przecież był. Szybko wyszłam
z tego czerwoną słuchawką i wbiłam numer jego telefonu z pamięci. Musiałam mu
powiedzieć, że miał wracać, bo nie tego chciałam. Tylko tak jak on, za późno to
zrozumiałam.
Przepraszamy
ten numer nie istnieje.
Zaskoczona szybko spojrzałam na telefon i sprawdziłam,
czy dobrze wpisałam numer. Wszystko się zgadzało. Spróbowałam jeszcze raz i
kolejny, kolejny… ale wciąż słyszałam ten sam komunikat.
Moje serce rozpadło się, bo zrozumiało, że Harry Styles
już nie istniał dla mnie.
Dobry, kociaki.
Harry nie jest takim strasznym diabłem, jakim go namalowałam, gdy serduszko biję z miłości.
Love you xx
Dlaczego mi to robisz? Dostanę zawału przez ciebie i to wszystko :-( harry ma do niej wrócić i Gowno mnie obchodzi czy tego chcesz czy nie kochanie :-D
OdpowiedzUsuńcudny cudny! oni mają być razem <333 buahahah ^^ czekam na next i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńZajebisty !!!!! ♥ kiedy następny ??
OdpowiedzUsuńprawdopodobnie za tydzień :)
UsuńSuper daj next jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńMam palpitacje serca rzez Ciebie!
OdpowiedzUsuńNo nie, dlaczego? Boże, Harry ty mój kochaniutki idioto, nie odchodź, proszę :C
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że Harry ostatnio popełnia zbyt dużo błędów. Mam tego serio dość, bo ten ćwok jest głupi. Boże, Harry zacznij myśleć!
Oni muszą być razem i żyć w zgodzie, i miłość. I nie ma zmiłuj, kurde!
Serio, oni są sobie przeznaczeni. To jest zapisane tam na górze i nic ani nikt nie może tego zmienić.
Harry i jego łzy, to coś co chwyta mnie za serce. Nie mogę po prostu pogodzić się z tym, że on płacze. To jest cholernie smutny widok :C
Mam nadzieję, że Nelly i Harry w końcu zaznają razem szczęścia :))
Pozdrawiam i życzę weny <333
O matko. Płacze :'( next. Kocham cie i to opowiadanie
OdpowiedzUsuńOMFG.Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńJEJU POPŁAKAŁAM SIE!! <3 Kiedy nn?? Proszę szybko!!!+ Zapraszamy na naszego bloga i szczerze prosimy o komentarz co myślisz o NN :) http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/?m=0 PROSIMY WEJŚĆ!! <3
OdpowiedzUsuńJaką chorobę?
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
Nie moge sie doczekac :-)
jestem przeziębiona i zdycham ;c
Usuńprawdopodobnie za tydzień jak będę miała siłę cokolwiek napisać :D
Cudowne! Już się nie mogę doczekać co będzie w kolejnym rozdziale
OdpowiedzUsuńAgan :*
ale on wróci?! musi wrócić!? muszą być ze sobą!
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńTo na robiłaś po płakałam się...
OdpowiedzUsuńBoże i co teraz?
....
Ps. Też jestem chora dlatego mój komentarz taki krótki.. Sorry.
BlackAngle x
Ryczę.... Ja ryczę...
OdpowiedzUsuńten rozdział jest po prostu... nie do opisania. Jest po prostu genialny.
Zazdroszczę Ci talentu.
Chcę, żeby on wrócił... Wróci.... nie wróci...
Pozdrawiam ;-*
Bożeee... popłakałam się...
OdpowiedzUsuńNa tenb rozdział brak słów....
Chcę zeby wrócił do Nelly i byli szczęśliwii..
Żeby było wszytsko dobrze...
Czekam na nn ;*
Pozdrowionka ;)
Omg jestem w szokuu, placze, doslownie placzeee rozdzial najlepszy.. ^^
OdpowiedzUsuńogólnie to przeczytałam rozdział uz kilka dni temu ale teraz postanowiłam coś napisać.
OdpowiedzUsuńogólnie na asku zadaje ci pytania kiedy następny wiec sorki jeśli cie to wkurza haha.
uwielbiam tego bloga i bardzo sie ciesze ze dodajesz często rozdziały choć wiem ze to pewnie łatwe nie jestem.
zakochałam sie od pierwszego rozdziału i niesamowicie mnie zafascynował. czytam bardzo dużo ff i tylko nieliczne aż tak mi sie spodobały.
nie wiem czy znasz to opowiadanie ale mysle ze jestes na tym samym poziomie co autorka darka.
czekam z niecierpliwością na kolejny i take pytanie. masz może twittera?
Łaaaał *,* oczywiście , że znam Darka i jestem zafascynowana tym opowiadaniem i na prawdę się cieszę , że uważasz mnie na tym samym poziome tej świetnej autorki, jednak uważam, że do niej mi wiele brakuje !
Usuńale dziękuję to wiele dla mnie znaczy i naprawdę poprawiłaś mi humor :D
Co do tt jasne mam : https://twitter.com/AleksaStyles , ale za często na nim nie jestem :d
;***
cudowny rozdział jak zwykle, czytałam wszystkie twoje opowiadania i serio myśle że ten jest najlepszy!!! cały czas coś zaskakuje i naprawde masz talent do pisania i mam nadzieję że na tym blogu nie poprzestaniesz: * i love you
OdpowiedzUsuń